Jako "rozczarowanie" określają unijni dyplomaci decyzję Ukrainy o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Ukraińscy eksperci oceniają ją natomiast jako "zdradę stanu". W zawarcie umowy wierzy wciąż jednak przebywająca w więzieniu Julia Tymoszenko. W piątek spotkają się z nią Aleksander Kwaśniewski i były przewodniczący PE Pat Cox.

Decyzję ukraińskiego rządu skomentowała szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. UE przyjęła do wiadomości decyzję rządu Ukrainy o zawieszeniu procesu przygotowań do podpisania umowy o stowarzyszeniu i pogłębionej i całościowej strefie wolnego handlu między Unią a Ukrainą. To rozczarowanie nie tylko dla UE, ale i - jak sądzimy - dla narodu Ukrainy - oceniła.

Wskazała, że w minionych miesiącach Ukraina podjęła daleko idące reformy. Podpisanie jednego z najbardziej ambitnych porozumień, jakie UE kiedykolwiek zaoferowała partnerskiemu krajowi, wzmocniłoby reformatorski kurs i byłoby jasnym sygnałem dla inwestorów na całym świecie, jak również dla międzynarodowych instytucji finansowych, że Ukraina poważnie traktuje obietnicę modernizacji i staje się przewidywalnym oraz wiarygodnym partnerem dla rynków finansowych. Byłoby to wyjątkową okazją, by odwrócić niekorzystną tendencję spadku bezpośrednich inwestycji zagranicznych na Ukrainie oraz dałoby impuls do negocjacji nad nowym porozumieniem z Międzynarodowym Funduszem Walutowym - uważa szefowa unijnej dyplomacji.  

Wierzymy, że przyszłość Ukrainy leży w mocnych relacjach z UE, i potwierdzamy nasze zobowiązania względem narodu Ukrainy, który skorzystałby najwięcej na porozumieniu (z Unią), ciesząc się większą wolnością i dobrobytem, jakie przyniosłaby ta umowa - dodała.

Zobacz również:

Ukraińcy dali argument przeciwnikom

Jak donosi z Brukseli korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, wśród unijnych polityków panuje poczucie klęski, a przynajmniej porażki, choć oficjalnie nikt o tym nie mówi. Dyplomaci podkreślają, że decyzję tę mogą wykorzystać przeciwnicy otwierania się na Wschód. Przedstawiciele UE twierdzą, że Unia zrobiła wszystko, co się dało, by mieć Ukrainę po swojej stronie.

Janukowycz jedzie na szczyt

Mimo decyzji o zawieszeniu podpisania umowy, do którego miało dojść w czasie szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, na Litwę wybiera się prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. Ta wizyta pozostaje w planach. Po pierwsze, tam (w Wilnie) będą podpisywane i inne umowy, jednak nie na szczeblu prezydentów, a po drugie - szereg państw w ogóle nie będzie niczego podpisywać - powiedział prezydencki doradca ds. międzynarodowych Andrij Honczaruk.

"To zdrada stanu"

To, co zrobił premier Mykoła Azarow, jest klasyczną zdradą stanu - ocenił natomiast Jewhen Żerebecki, były ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. Parlament powinien pozbawić go stanowiska, a następnie powinna zająć się nim prokuratura. Rada Ministrów nie podejmuje decyzji politycznych, ona jest wyłącznie organem wykonawczym. Zgodnie z ukraińskim prawem decyzje polityczne podejmuje prezydent i Rada Najwyższa - dodał.

Ekspert wytknął rządowi Azarowa, że swoją decyzję o pauzie w rozmowach o umowie stowarzyszeniowej z UE wyjaśnił koniecznością uporania się z pogorszeniem relacji handlowych z Rosją. Zwykły urzędnik państwowy (Azarow) pozwala sobie na podejmowanie decyzji politycznej, do której dołącza trzecią stronę, Rosję. My przecież jesteśmy suwerennym państwem! Skąd tutaj trzecia strona? - pytał.

Zdaniem Żerebeckiego czwartkowe wydarzenia wokół umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE mogą doprowadzić do poważnej polaryzacji społeczeństwa. Jeśli teraz zapadnie decyzja o integracji Ukrainy z Rosją, Ukraina rozerwie się na dwie części i spokoju w tym kraju nie będzie. Sytuacja jest bardzo groźna - uznał.

Tymoszenko wciąż wierzy

Unia Europejska uzależniała podpisanie umowy z Ukrainą m.in. od uwolnienia z więzienia Julii Tymoszenko. Rada Najwyższa Ukrainy nie poparła natomiast w głosowaniu żadnego z zezwalających na to sześciu projektów ustaw. Jak powiedziała jej córka, była premier wciąż wierzy jednak w szanse zawarcie porozumienia.

Mama w to wierzy, i sądzę, że ludzie także wierzą - jest jeszcze szansa - powiedziała dziennikarzom Jewhenija Tymoszenko po spotkaniu z matką w Charkowie. Podkreśliła, że zarówno ukraiński naród, jak i opozycja muszą "walczyć o interesy kraju, walczyć o spełnienie warunków przez prezydenta (Wiktora Janukowycza) i podpisanie umowy" z Unią Europejską.

Skazana na siedem lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją Tymoszenko, która cierpi na schorzenia kręgosłupa, znajduje się pod strażą w charkowskim szpitalu kolejowym. Specjalna misja Parlamentu Europejskiego, w skład której wchodzą były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski i były przewodniczący PE Pat Cox, nalegała na umożliwienie byłej premier leczenia za granicą.

W piątek Kwaśniewski i Cox odwiedzą byłą premier w szpitalu.

Rząd wstrzymał przygotowania

Umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina miała zostać podpisana 29 listopada na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, o ile Kijów spełniłby postawione przez UE warunki. W czwartek rząd ukraiński ogłosił jednak rozporządzenie o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy.

Jak tłumaczył wicepremier Jurij Bojko, rząd w Kijowie podjął tę decyzję, bo chce uporać się z pogorszeniem relacji handlowych z Rosją oraz dlatego, że UE nie zaproponowała żadnego zadośćuczynienia za wynikające z tego straty.

(MRod)