Po trzech dobach walki z ogniem straży pożarnej udało się ugasić pożar zakładów utylizacji odpadów plastikowych w Chropyni, na wschodzie Czech. Rano strażacy kontrolowali pogorzelisko.

Władze nadal prowadzą pomiary jakości powietrza w okolicy, ale około 300 ewakuowanych mieszkańców trzech chropyńskich osiedli noc z niedzieli na poniedziałek mogło już spędzić w swoich domach.

Strażacy całą noc dogaszali (pożar) wodą i pianą. Dziś w niektórych tylko miejscach pojawia się jedynie para wodna - poinformował burmistrz Jaroslav Hlouszek. Spalonych i zrujnowanych jest kilkanaście obiektów zakładowych i połączonych z nimi budynków. Wygląda to bardzo przygnębiająco. Niektórzy mówią, że to jak po bombardowaniu Warszawy - dodał burmistrz.

Trwa wyjaśnianie przyczyn pożaru. Hlouszek podał, że prokuratura powołuje właśnie zespół ekspertów.

Pożar wybuchł w nocy z czwartku na piątek około godziny 1 w nocy na terenie zakładów utylizacji odpadów plastikowych. Dopiero po kilkunastu godzinach walki z ogniem udało się zlokalizować główne źródło płomieni.

Usunięcie płonącego składu plastiku możliwe stało się dopiero po przyjeździe ekipy dysponującej ciężkim sprzętem. W ciągu całej trzydniowej operacji rannych zostało dwóch strażaków, ewakuowano około 300 mieszkańców.

Miasto przez cały weekend pozostawało zamknięte; policja odcięła kordonem większość dróg dojazdowych do Chropyni.