Bezpieczeństwo Ukrainy jest częścią naszego bezpieczeństwa - taka jest konkluzja po rozmowie prezydentów Polski i Ukrainy w Wiśle. Spotkanie Andrzeja Dudy i Władymira Zełenskiego relacjonował prezydencki minister Jakub Kumoch.

O zakończeniu konsultacji, które dotyczyły bezpieczeństwa regionalnego, Kumoch poinformował na Twitterze.

W obliczu zagrożenia Ukraina może liczyć na polskie wsparcie - oświadczył.

W Wiśle prezydent Duda z pierwszej ręki uzyskał informacje o tym, co dzieje się na Ukrainie. Ustalono, że powstanie specjalny kanał komunikacji obu prezydentów. Zgodnie oceniono też, że Rosja musi mieć świadomość bardzo wysokiej ceny, którą poniesie w przypadku najmniejszej agresji na Ukrainę.

Przede wszystkim to będzie cena w postaci sankcji, a po drugie będzie to cena w postaci doprowadzenie do ofiar również po swojej stronie. Niekoniecznie rosyjska opinia publiczna, która jest przeciwna wojnie, o czym doskonale wiemy, będzie się na takie ofiary godzić - podkreślił Kumoch.


Omówiono także kwestię Nord Stream 2. Prezydencki minister odpowiedział, że stanowisko w sprawie Nord Stream 2 Polski i Ukrainy "jest oczywiste i jednakowe". Jest to projekt, który bardzo odbija się na nas wszystkich i uderza w bezpieczeństwo energetyczne Europy i jest to projekt, który chyba w Polsce nie znajduje ani jednego poważnego obrońcy. Na Ukrainie jest dokładnie tak samo - stwierdził Kumoch.

Poza rosyjskim zagrożeniem tematy rozmów dotyczyły także innych obszarów. Ustalono, że w najbliższych maksymalnie trzech tygodniach dojdzie do dwóch roboczych spotkań w celu rozwiązania bieżących problemów - między innymi związanych z transportem. Chodzi też - jak dodał Kumoch - o załatwienie "spraw trudnych" w polsko-ukraińskich stosunkach.

Rosja grozi Ukrainie

Rosja chciałaby prawnych gwarancji nierozszerzenia NATO, m.in. o Ukrainę, oraz wycofania się infrastruktury Sojuszu do granic z 1997 r. W przypadku niezrealizowania tych żądań Moskwa zapowiada kroki, w tym militarne, chociaż nie precyzuje, jakie mogłyby to być działania.

Ukraina i państwa zachodnie uważają, że skoncentrowanie przy ukraińskiej granicy przez Rosję ponad 100 tys. żołnierzy ma służyć wywarciu presji na Kijów i wspierające go państwa. Eksperci wojskowi oraz zachodnie rządy mówią o realnej groźbie rosyjskiej agresji.