Po raz pierwszy w historii prezydent USA przemówił w piątek na corocznym Marszu dla Życia w Waszyngtonie. Przeważali na nim polityczni sympatycy Donalda Trumpa, ale niektórzy dystansowali się od polityki prezydenta.
Tak jak co roku na waszyngtoński Marsz dla Życia, tym razem pod hasłem "Życie daje siłę: pro-life jest prokobiece", przyjechały dziesiątki tysięcy Amerykanów z całego kraju. Większość w zorganizowanych grupach reprezentujących organizacje chrześcijańsko-konserwatywne. Wielu z przeciwników aborcji została w stolicy USA i jej okolicach na kilka dni, biorąc udział w licznych wydarzeniach towarzyszących.
W piątkowym marszu manifestujący, w tym wielu młodych ludzi oraz duchownych, trzymali transparenty z napisami "Jestem pokoleniem pro-life", "Modlimy się, by zakończyć aborcję", "Prawa kobiet zaczynają się w macicy" oraz hasłami wyborczymi Trumpa.