Król Arabii Saudyjskiej Salman wyjechał po ośmiu dniach pobytu ze swej letniej rezydencji na francuskiej Riwierze. To tam zamknięcie plaży publicznej ze względu na jego bezpieczeństwo wywołało powszechne oburzenie i akcję protestu.

Według niektórych źródeł król Salman pierwotnie planował pozostać na Riwierze trzy tygodnie.

Podprefekt Philippe Castanet oznajmił, że po wyjeździe króla w niedzielę ponownie otwarto plażę Mirandole w Vallauris. Ta znajduje się poniżej prywatnej willi Salmana. Władze francuskie przystały na zamknięcie plaży publicznej ze względu na bezpieczeństwo saudyjskiego monarchy.

Ponad 100 000 oburzonych ludzi podpisało petycję, protestując przeciwko zamknięciu plaży. Krytycy takiego posunięcia podkreślają, że łamie ono zasady równości. Petycję miano wręczyć władzom we wtorek, w rocznicę likwidacji w roku 1789 we Francji ustroju feudalnego.

Saudyjskie źródło twierdzi, że wyjazd króla nie jest związany z tym, co o wizycie pisały media. Podprefekt Castanet też twierdzi, że król wyjechał jak planował. Nie ma nic niezwykłego w jego wyjeździe po ośmiu dniach - powiedział.

Królowi Salmanowi towarzyszyło ponad 500 osób, reporterzy mówili nawet o 1000, czego oficjalnie nie potwierdzono.

Nie wszystkim przeszkadzała zamknięta plaża. Wielu miejscowych handlarzy i hotelarzy uznało wizytę tylu zamożnych Saudyjczyków za bardzo korzystną dla regionu, w tym dla pobliskiego Cannes, gdzie zatrzymało się sporo gości z Arabii Saudyjskiej.

(mal)