We wszystkich ambasadach w Rzymie trwają kontrole. Koordynuje je policja we współpracy z włoskim resortem dyplomacji. Wcześniej w dwóch ambasadach - Szwajcarii i Chile - eksplodowały ładunki wybuchowe ukryte w przesyłkach. W każdej placówce ranna została jedna osoba. Według prokuratury, najbardziej prawdopodobne jest, że za wybuchami stali anarchiści.

Niezależnie od kontroli prowadzonych przez włoskie służby również w polskiej ambasadzie wprowadzono specjalne środki bezpieczeństwa. Wydałem polecenie ochronie, aby wzmogła kontrole osób i żeby nie przyjmowano dzisiaj żadnych paczek przekazywanych do ambasady czy do innych placówek ambasady - powiedział dziennikarzowi RMF FM Wojciech Unolt, chargé d'affaires w polskiej ambasadzie w Rzymie.

Ładunki wybuchowe zapakowano do żółtych kopert

Włoscy śledczy, którzy prowadzą dochodzenie w sprawie incydentów w ambasadach Chile i Szwajcarii, wskazują na tę samą metodę ataku. Pakunki były prawie identyczne, a ładunek wybuchowy umieszczony był w żółtej kopercie.

Wielką zagadką okazał się natomiast incydent w placówce dyplomatycznej Ukrainy. Najpierw poinformowano, że i tam znaleziono podejrzaną paczkę, później pojawiły się zapewnienia, że była to tylko kartka pocztowa, nie zawierająca materiałów wybuchowych.

"Fala terroryzmu przeciwko ambasadom"

Według burmistrza Rzymu Gianniego Alemanno, wybuchy przesyłek w placówkach dyplomatycznych Szwajcarii i Chile to "fala terroryzmu" przeciwko zagranicznym przedstawicielstwom.

To coś bardziej niepokojącego niż pojedynczy zamach - stwierdził Alemanno.

W Rzymie ogłoszono dzisiaj dwa fałszywe alarmy bombowe: na Kapitolu, gdzie mieści się siedziba władz miejskich, i w komisji wyborczej w dzielnicy Eur. Nie wiadomo, czy istnieje związek między tymi incydentami a eksplozjami w ambasadach.

Minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini oświadczył z kolei, że istnieje "poważne zagrożenie" dla przedstawicielstw dyplomatycznych w Rzymie. Zaapelował też o czujność i ostrożność w ambasadach Włoch na świecie.