Pluszowy miś wygrał kontrowersyjną bitwę sądową ze sławnym amerykańskim portalem internetowym YouTube. Paryscy sędziowie nakazali - pod groźbą lawiny odszkodowań - natychmiastowe usunięcie z portalu wszystkich kopii filmów animowanych z popularnej francuskiej serii "Miś Bruno".

Za każdego "Misia Bruno", który pojawi się na portalu YouTube, ten ostatni ma płacić tysiąc euro dziennie. Problem polega na tym, że to sami użytkownicy decydują, jakie nagrania wideo tam umieszczają - portal może jedynie je tropić i na bieżąco usuwać, co przypomina syzyfową pracę. Komentatorzy ironizują, że producent znanej serii filmików dla dzieci znalazł sobie w ten sposób nowe, niewyczerpane źródło dochodów.

Mimo wyroku na stronie portalu można wciąż obejrzeć przygody ulubieńca francuskich przedszkolaków. A zdaniem specjalistów, w ślady producenta "Misia Bruno" mogą pójść inne firmy telewizyjne i filmowe i wtedy YouTube znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji.