Samolot tanich hiszpańskich linii Vueling po starcie z Barcelony zawrócił, bo pilot wyczuł zapach spalenizny. Chodzi o Airbusa A320, czyli taką samą maszynę jak ta, która rozbiła się we wtorek w Alpach.

Samolot leciał z lotniska Barcelona-EL Prat do Monachium. Krótko po starcie pilot maszyny zgłosił problem techniczny na pokładzie. Jak donoszą niemieckie media, w kabinie czuć było zapach spalenizny.

Samolot zawrócił na lotnisko w Barcelonie. Gdy wylądował, przewoźnik podstawił inną maszynę, która poleciała do Monachium. 12 pasażerów nie zdecydowało się jednak ponownie wsiąść na pokład.

Do incydentu doszło dwa dni po katastrofie samolotu niemieckich linii Germanwings. Airbus A320 rozbił się we francuskich Alpach. Maszyna leciała z Barcelony do Duesseldorfu. Na pokładzie było 150 osób. Nikt nie przeżył.

Germanwings ogłosił, że samolotem leciało co najmniej 72 Niemców, w tym 16 licealistów wracających z tygodniowej wymiany językowej, a także 35 Hiszpanów. Według napływających wciąż danych, airbusem podróżowało również po dwóch Amerykanów, Australijczyków, Argentyńczyków, Irańczyków, Wenezuelczyków, a także obywatele Wielkiej Brytanii, Holandii, Kolumbii, Meksyku, Japonii, Danii, Belgii i Izraela.

(abs)