To pijany pasażer wywołał burdy na pokładzie rosyjskiego samolotu. Airbus A321, lecący z Moskwy do Genewy, musiał awaryjnie lądować w Pradze. Napastnika zdołano obezwładnić.

Pilot samolotu zgłosił "nadzwyczajną sytuację na pokładzie", co postawiło na nogi czeską policję. Na szczęście nie chodziło jednak o porwanie, ale o burdy, jakie wywołał jeden z pijanych pasażerów.

Tak twierdzi rzeczniczka Aerofłotu. Wg niej, pasażer zaatakował załogę maszyny, twierdził, że ma bombę i groził zniszczeniem samolotu. Pilot zdecydował się na lądowanie w Pradze, by przekazać chuligana policji.

Na pokładzie było 170 pasażerów, w większości rosyjskich narciarzy, lecących na wypoczynek do szwajcarskich kurortów. Właśnie na dziś i jutro przypada szczyt wyjazdów Rosjan na wypoczynek.