Pierwszy pociąg specjalny z 450 uchodźcami, którym władze Austrii i Niemiec w trybie nadzwyczajnym zezwoliły na przyjazd z Węgier, dotarł wczesnym popołudniem do stolicy Bawarii - Monachium. Bawarskie władze spodziewają się przyjazdu nawet 10 tys. imigrantów. "Działamy na granicy naszych możliwości" - powiedział rzecznik tamtejszej policji.

Pierwszy pociąg specjalny z 450 uchodźcami, którym władze Austrii i Niemiec w trybie nadzwyczajnym zezwoliły na przyjazd z Węgier, dotarł wczesnym popołudniem do stolicy Bawarii - Monachium. Bawarskie władze spodziewają się przyjazdu nawet 10 tys. imigrantów. "Działamy na granicy naszych możliwości" - powiedział rzecznik tamtejszej policji.
Pierwsi uchodźcy dotarli do Niemiec /SVEN HOPPE /PAP/EPA

Na dworcu głównym w Monachium rzecznik kolei przywitał azylantów słowami "Welcome to Munich". Plakaty o takiej treści zostały rozwieszone na terenie stacji. Wolontariusze rozdawali gorące napoje. 

Uchodźcy pochodzący w większości z Syrii zostali przetransportowali szybką koleją miejską do placówek, gdzie mają otrzymać pierwszą pomoc i prowiant. Następnie zostaną odesłani do ośrodków na terenie Bawarii i innych krajów związkowych w Niemczech. 

W ciągu dnia do Monachium ma przyjechać jeszcze jeden pociąg specjalny oraz dwanaście składów regularnych. W nocy z piątku na sobotę do stolicy Bawarii dotarło wcześniejszymi pociągami około 350 osób. Bawarska policja spodziewa się w czasie weekendu od 5 do 10 tysięcy uchodźców. Działamy na granicy naszych możliwości - powiedział agencji dpa rzecznik policji.     

Monachium nie jest jedynym celem pociągów z Austrii. Wieczorem skład z 500 uciekinierami ma przybyć do Saalfeld w Turyngii. Przybysze zostaną skierowani do schronisk w Turyngii i innych okolicznych landach. 

Koczowali od kilku dni na dworcu kolejowym Keleti w Budapeszcie

Uchodźcy, którzy od rana przyjeżdżają do Niemiec, koczowali od kilku dni na dworcu kolejowym Keleti w Budapeszcie, a następnie zdecydowali się pieszo iść w kierunku granicy z Austrią. Węgierskie władze przewiozły ich rano autobusami na granicę z Austrią. Władze Austrii i Niemiec wydały wcześniej zgodę na wjazd migrantów na swe terytoria. Berlin i Wiedeń zgodziły się przyjąć tę grupę uchodźców bez kontroli i biurokratycznych procedur.  

Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier oświadczył, że porozumienie w sprawie przejazdu uchodźców z Węgier do Niemiec było wyjątkiem spowodowanym nadzwyczajną sytuacją. To nie był precedens - podkreślił szef niemieckiej dyplomacji. 

Steinmeier opowiedział się za zwołaniem na początku października nadzwyczajnego szczytu UE w sprawie kryzysu imigracyjnego. Nie możemy czekać do zwyczajowego terminu w połowie października - powiedział niemiecki polityk.

Mogherini: Kryzys migracyjny nie jest przejściowy. Czas na działania

Rosnąca fala imigrantów i uchodźców napływająca do UE była jednym z głównych tematów nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych państw UE w Luksemburgu. To nie było łatwe spotkanie - przyznała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini. Dodała, że wydarzenia na Węgrzech uświadamiają, że napływ uchodźców "to nie jest coś, co dotyczy jednego czy drugiego kraju UE, lecz wszystkich z nas". Żadne państwo nie powinno mieć iluzji, że nie będzie dotknięte przez ten kryzys - oceniła. Być może wreszcie zdołaliśmy zrozumieć, że ci ludzie przybywają do Europy, a nie do jakiegoś kraju członkowskiego. Potrzebowaliśmy niestety kilku miesięcy, by to zrozumieć - dodała Mogherini.

Musimy wzmocnić naszą współpracę bez jakiegokolwiek obwiniania się nawzajem. Wszyscy stoimy w obliczu dramatycznej sytuacji, która nie jest przejściowa. Pozostaniemy z tym problemem. Im szybciej to zaakceptujemy psychologicznie i politycznie, tym szybciej będziemy w stanie skutecznie zareagować. Czas skończyć ze wzajemnym obwinianiem się i podjąć decyzje oraz wspólne działania - podkreśliła.

Mogherini o moralnym obowiązku. "Większość to nie imigranci zarobkowi"

Według Mogherini większość osób napływających obecnie do UE to uchodźcy z Syrii, Afganistanu, Erytrei i Iraku, a nie imigranci zarobkowi, co stwarza dla UE "moralne obowiązki" wobec tych ludzi.

Komentując wyniki piątkowego spotkania przywódców państw Grupy Wyszehradzkiej w Pradze (Polski, Węgier, Czech i Słowacji), które wypowiedziały się przeciwko obowiązkowym kwotom podziału uchodźców między kraje unijne, Mogherini przyznała, że w Unii nadal są różnice zdań w tej sprawie i szybko nie znikną.

Jednak - dodała - w tej chwili wydaje się, że każdy rozumie, iż "musimy znaleźć mechanizm podziału odpowiedzialności". Zdaniem Mogherini, jeśli mechanizm ten będzie niewiążący, a jedynie oparty na dobrowolnych deklaracjach państw UE, to podejmowanie decyzji o liczbach przyjmowanych uchodźców będzie trudne i powolne. A nie mamy tego luksusu, jakim jest czas - oceniła.

Na Polskę przypadłoby ponad 10 tysięcy cudzoziemców

Zarówno Mogherini, jak i przewodniczący spotkaniu minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn wyrazili nadzieję, że 14 września na nadzwyczajnym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych uda się znaleźć kompromis w sprawie systemu relokacji uchodźców. W przyszłym tygodniu Komisja Europejska ma przedstawić szczegóły planu rozdzielenia między kraje unijne 160 tysięcy uchodźców, którzy docierają do Włoch, Grecji i na Węgry. Gdyby utrzymano podział kwotowy, to na Polskę przypadłoby w sumie ponad 10 tysięcy osób.

(mal)