Widmo kolejnego trzęsienia ziemi wisi nad chińską prowincją Syczuan. Na ulice jej stolicy Chengdu wyległy tysiące przerażonych mieszkańców, zaalarmowanych ostrzeżeniami telewizji o groźbie silnych wstrząsów, które mogą mieć nawet osiem stopni w skai Richtera.

Ludzie uciekają z gęsto zabudowanego centrum, szukając otwartych przestrzeni. Jadę w stronę lotniska. Tam jest więcej miejsca i nie ma w ogóle budynków. Największym zagrożeniem trzęsienia są walące się budynki - mówi przerażony mieszkaniec prowincji.

W Chinach trwa trzydniowa żałoba narodowa. Ogłoszono ją dla uczczenia kilkudziesięciu tysięcy ofiar ubiegło tygodniowego kataklizmu. Flagi państwowe zostały opuszczone do połowy masztu, w całym kraju odwołano imprezy rozrywkowe. Ministerstwo Kultury ostrzegło, że inspektorzy będą kontrolować przestrzeganie żałoby. To pierwsza we współczesnych Chinach żałoba narodowa niezwiązana z osobą przywódcy kraju.

200 ratowników zginęło pod gruzami

Pod zwałami ziemi w Chinach zginęło ponad dwustu ratowników, niosących pomoc ofiarom ubiegłotygodniowych wstrząsów. W sumie w wyniku kataklizmu zginęło, przepadło bez śladu lub zostało uwięzionych pod gruzami ponad 71 tysięcy ludzi.

Tydzień od głównego wstrząsu ratownicy wydobyli dwie żywe kobiety, zasypane w kopalni węgla w środkowej części Syczuanu. Zobacz film z miejsca tragedii:

Chińczycy wpłacili już na rzecz ofiar katastrofy 200 milionów dolarów. W przeszłości do opieki nad ofiarami uprawnione było tylko państwo. Na 81 dni przed igrzyskami - zawieszono bieg olimpijskiej sztafety.

Władze apelują do zagranicznych darczyńców o dostarczenie namiotów dla milionów ludzi, którzy stracili w kataklizmie dach nad głową.

W chińskim Internecie pojawiają się spekulacje na temat przyczyn kataklizmu. Jedna z hipotez mówi, że wstrząsy wywołane zostały sztucznie przy pomocy niekonwencjonalnej broni. Taką tezę stawia artykuł zamieszczony w jednej z gazet. Ale władze nakazały usunięcie tego tekstu.