Nie opadł jeszcze pył po wtorkowych wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, a już wspominane są te zaplanowane za cztery lata. Wybory prezydenckie w USA 2012? Jestem zainteresowana - mówi niedoszła wiceprezydent Sarah Palin.

Pani gubernator po porażce u boku Johna McCaina nie zaszyła się w lasach Alaski, by polować czy łowić łososie, ale rusza do walki o wzmocnienie pozycji w Partii Republikańskiej, a dalej być może o nominację w kolejnych wyborach prezydenckich. Wcześniej praktycznie niedostępna, teraz udziela mnóstwa wywiadów. I nie pozostawia wątpliwości co do tego, kogo obwinia za wyborczą porażkę – prezydenta George’a W. Busha. Po ośmiu latach takich rządów nasz wynik wydaje się i tak całkiem niezły - mówi wojowniczo.

Deklaracje Palin wzbudzają wprawdzie wściekłość części republikanów, ale dzięki nim gubernator Alaski kreuje się na partyjnego lidera, a tych na prawej stronie amerykańskiej sceny politycznej wyraźnie brakuje. Palin wie, że dzięki kampanii prezydenckiej ma teraz swoje pięć minut i zamierza je dobrze wykorzystać. Dlatego o hokejowej mamie, czyli pitbullu ze szminką, usłyszmy pewnie jeszcze nie raz.