Rośnie ryzyko wybuchu epidemii w zdewastowanym przez trzęsienie ziemi pakistańskim mieście Muzaffarabad - przestrzegają przedstawiciele organizacji Lekarze bez Granic. W mieście brakuje wody pitnej, a ta co jest, jest skażona.

Do miasta, w którym zginęło co najmniej 11 tys. osób bardzo powoli zaczyna docierać pomoc; dopiero wczoraj wieczorem otwarto jedyne drogi łączące Muzaffarabad z resztą kraju. Oficjalny bilans trzęsienia ziemi w Pakistanie to ponad 20 tys. ludzi, jednak władze sugerują, że zabitych może być nawet dwa razy więcej.

Dziesiątki tysięcy domów, szkół i szpitali zostało zrównanych z ziemią. Według szacunków ONZ, około miliona osób mogło zostać bez dachu nad głową i środków do życia. Do wielu ludzi pomoc wciąż nie dotarła. Utworzyliśmy pięć obozów w głównych punktach w regionach dotkniętych trzęsieniem. Tam przewożona będzie dostarczana pomoc i stamtąd samochodami, helikopterami a nawet pieszo rozwożona do najbardziej odległych terenów i wiosek - tak zarzuty o zbyt powolną pomoc odpierał premier Pakistanu Shukat Aziz.

W morzu nieszczęścia zdarzają się jaśniejsze chwile. Po 60 godzinach od trzęsienia spod gruzów 9-piętrowego budynku w Islamabadzie uratowano kobietę z dwuletnim dzieckiem. Udało im się przeżyć prawdopodobnie dzięki kieszeni powietrznej, jaka utworzyła się pod rumowiskiem. W Balakot, miasteczku w górach na północnym zachodzie Pakistanu, żołnierze wydobyli wczoraj spod gruzów szkoły 40 żywych dzieci. Niestety, wydobyto też około 60 ciał uczniów. Sobotnie trzęsienie ziemi o sile 7,6 stopnia w skali Richtera było najsilniejszym od stuleci w tym regionie Azji.