​Pakistańscy radykałowie islamscy odwołali protesty w całym kraju, gdy rząd spełnił ich główne żądanie - oskarżony o bluźnierstwo minister prawa i sprawiedliwości Zahid Hamid ustąpił ze stanowiska.

​Pakistańscy radykałowie islamscy odwołali protesty w całym kraju, gdy rząd spełnił ich główne żądanie - oskarżony o bluźnierstwo minister prawa i sprawiedliwości Zahid Hamid ustąpił ze stanowiska.
Islamscy radykałowie protestowali w całym kraju /T. MUGHAL /PAP/EPA

Przez weekend miały miejsce starcia protestujących z policją, które zakłóciły życie w głównych pakistańskich miastach. W samym Islamabadzie, stolicy Pakistanu, w starciach śmierć poniosło siedmiu demonstrantów, a ponad 200 osób zostało rannych, w tym około 90 policjantów.

Minister Hamid wręczył swoją rezygnację premierowi Shahidowi Khaqanowi Abbasiemy, "żeby wydobyć kraj z sytuacji kryzysowej" - podała państwowa telewizja PTV. Rzecznik rządu nie odpowiedział na prośbę Reutera o komentarz.

Khadim Hussain Rizvi, islamski duchowny i polityk stojący na czele trwającej prawie trzy tygodnie blokady głównej drogi do Islamabadu podziękował szefowi pakistańskiej armii za pomoc w rozwiązaniu impasu, co rodzi pytania o rolę wojska w zdarzeniach ostatnich dni - zwraca uwagę Reuters.

Nowe ultrareligijne ugrupowanie polityczne Tehreek-e-Labaik Yah Rasool Allah Pakistan protestowało przeciw - według niego - bluźnierczej zmianie w tekście przysięgi wyborczej. Islamiści domagali się ustąpienia ministra Hamida, którego oskarżali o "bluźnierczą" zmianę w tekście, mimo że, jak twierdzą władze Pakistanu, minister przeprosił za pominięcie odniesienia się w tekście przysięgi do proroka Mahometa i urzędniczy błąd naprawiono.

Nasze główne żądanie zostało spełnione - powiedział Reuterowi rzecznik Tehreek-e-Labaik. Dodał, że elementem porozumienia z władzami jest uwolnienie kilkudziesięciu działaczy partyjnych aresztowanych podczas weekendowych operacji sił porządkowych. "Trwa uwalnianie naszych działaczy. Kiedy zostanie to zakończone, wtedy opuścimy" miejsce protestu - powiedział. O zmierzchu w poniedziałek protestujący wciąż jeszcze byli na miejscu - zauważa Reuters.

Agencja AFP pisze, że ludzie protestujący na drodze prowadzącej do Islamabadu zaczęli ją opuszczać w poniedziałek po południu, co pozwoliło na stopniowe przywracanie tam normalnego ruchu. Droga, którą okupowało około dwóch tysięcy islamistów, łączy Islamabad ze wschodnią prowincją Pendżab, a także z północnym zachodem kraju; blokada zakłóciła życie mieszkańcom, zmuszając ich do wybierania alternatywnych dróg dojazdowych.

Policja w Islamabadzie, wspierana przez siły paramilitarne, próbowała w sobotę rozproszyć rzucających kamieniami aktywistów Tehreek-e-Labaik, lecz nie zdołała rozbić obozu demonstrantów. W operacji brało udział około 8 tys. policjantów i członków jednostek paramilitarnych. W sobotę wieczorem władze nakazały armii, by pomogła policji rozpędzić islamskich radykałów. Źródła w pakistańskich siłach bezpieczeństwa informowały, że żołnierze będą wspierać policję w operacji przeciwko demonstrantom, ale nie będą na pierwszej linii starć z nimi.

Reuters podał w poniedziałek, że pakistański rząd wezwał wojsko, aby uporało się z protestami, gdy operacja policji nie powiodła się, ale w niedzielę nie było widać żołnierzy wokół obozów demonstrantów. Armia poinformowała, że jej szef w rozmowie telefonicznej z Abbasim poradził mu pokojowe rozwiązanie.

Protesty trwały także w innych pakistańskich miastach, w tym w Lahaur na wschodzie kraju i w Karaczi na południu. Grupy o różnej liczebności demonstrowały, by okazać solidarność z islamistami w Islamabadzie.

Tehreek-e-Labaik to jeden z dwóch nowych radykalnych ruchów religijnych, które urosły w siłę w ostatnich miesiącach. Według Reutera mogą one odegrać poważną rolę w wyborach, które muszą zostać przeprowadzone do lata przyszłego roku, chociaż jest mało prawdopodobne, by uzyskały w nich większość.

(az)