Rekordzista Włoch i prawdopodobnie całego świata w dziedzinie pisania listów i petycji do parlamentu oraz innych instytucji państwa - taki nieformalny tytuł otrzymał od włoskich mediów 65-letni mieszkaniec południa kraju, Francesco di Pasquale. Mężczyzna napisał około 10 tysięcy takich pism.

65-letni Francesco di Pasquale mieszka w miasteczku Cancello ed Arnone, którego niegdyś był burmistrzem. Polityczną i obywatelską pasję realizuje całymi dniami, pisząc do parlamentu i rządu w Rzymie, Parlamentu Europejskiego i władz lokalnych wszystkich szczebli, od gminy po region.

Od 1999 roku wystosował do parlamentu 2810 petycji, po ok. 600 w każdej kadencji. W obecnej niespełna dwuletniej kadencji wystosował ich już 500. Jego wnioski dotyczą niemal wszystkiego. Zaproponował na przykład podjęcie inicjatyw w celu powstrzymania procesu pustynnienia, obrony gatunków zwierząt zagrożonych wymarciem, nauczania w szkołach zasad obywatelskiego życia oraz szacunku do państwa, religii i dobrych manier, a także wykorzystania satelitów do zapobiegania kataklizmom. 

Przedstawia własne projekty nowej ordynacji wyborczej, nad którą parlamentarzyści pracują od miesięcy. Występuje z rozwiązaniami w sprawie ochrony ludności Amazonii i walki z ubóstwem. Tysiąc jego listów dotyczy mieszkań komunalnych.

Di Pasquale zapytany o to, czy są tematy, których nie porusza, odparł, że nie czuje żadnych ograniczeń. 

W wywiadzie dla portalu dziennika "La Repubblica" przyznał, że uważany jest za rekordzistę świata. Szczyci się wymianą korespondencji z poprzednim prezydentem Włoch Carlo Azeglio Ciampim. Często do mnie pisał w odpowiedzi na moje listy - ujawnił. 

Swoją epistolarną przygodę zaczął 15 lat temu od batalii o zmianę zasad mianowania członków obwodowych komisji wyborczych. Jego list w tej sprawie spotkał się z tak dużym zainteresowaniem, że do Rzymu zaprosił go ówczesny przewodniczący Izby Deputowanych Luciano Violante, który osobiście mu wyjaśnił, jak pisać petycje do parlamentu zgodnie z prawem, jakie daje każdemu obywatelowi konstytucja. Właśnie to spotkanie - podkreślił di Pasquale - najbardziej go zachęciło i rozpaliło w nim obywatelski zapał. 

Od tamtego dnia urzędnicy kancelarii parlamentu i wszystkich najważniejszych instytucji państwowych są zasypywani elektroniczną korespondencją od byłego burmistrza. Jego petycje kierowane są do odpowiednich komisji parlamentarnych, gdzie zazwyczaj przepadają. 

Nie zniechęca to jednak Francesca di Pasquale. Niemal codziennie wysyła on następne listy.

(mal)