O godz. 8 rano (5 czasu polskiego) rozpoczęły się w Osetii Południowej wybory prezydenckie, pierwsze od uznania przez Moskwę niepodległości tej separatystycznej gruzińskiej republiki. W wyścigu o 5-letni mandat bierze udział 11 kandydatów. Dotychczasowy prezydent Eduard Kokojty nie może kandydować po raz trzeci.

Pierwsze rezultaty będą znane dziś wieczorem. Niezależnie od wyniku wyborów, będą one uznane jedynie przez Moskwę i kilka państw.

Gruzja, tak jak i ogromna większość wspólnoty międzynarodowej, w dalszym ciągu traktuje liczącą ponad 70 tys. mieszkańców Osetię Południową jako swe terytorium i uznaje wybory za "nielegalne". Gruzja oskarża Rosję o faktyczną okupację Osetii Południowej, gdyż Moskwa umieściła tam tysiące swych żołnierzy. Pięciodniowa wojna z Rosją w sierpniu 2008 roku pozbawiła Gruzję kontroli nad tym terytorium i nad Abchazją.

Według sondaży, faworytem wyborów jest lokalny minister ds.sytuacji nadzwyczajnych Anatolij Bibiłow, absolwent akademii wojsk spadochronowych w Riazaniu. Otwarcie popiera go Moskwa i odchodzący prezydent.

Głównym tematem kampanii wyborczej była integracja z Rosją. Część kandydatów opowiadała się za bezpośrednim połączeniem z Federacją Rosyjską i jednoczesną unifikacją z rosyjską Osetią Północną.

Wraz z wyborami w Osetii Południowej odbywa się referendum w sprawie przyjęcia języka rosyjskiego jako drugiego języka państwowego, obok języka osetyjskiego. Obecnie rosyjski ma status języka oficjalnego.