Ameryka przygotowuje się do wojny - domaga się Osamy bin Ladena żywego lub martwego. Siły zbrojne są gotowe do obrony Stanów Zjednoczonych za wszelką cenę. Wypowiedział się w tej sprawie prezydent George W. Bush, wymieniając nazwisko bin Ladena. Powiedział jednak, że Osama nie jest jedynym terrorystą, który zagraża pokojowi i wolności.

W oczywistym odniesieniu do niego oświadczył, że pamięta jak na Dzikim Zachodzie wisiały plakaty z napisem "Poszukiwany żywy lub martwy". Po spotkaniu z kierownictwem Departamentu Obrony Bush wezwał Taliban do poważnego potraktowania żądań i gróźb pod adresem Afganistanu. Oświadczył, że siły zbrojne Stanów Zjednoczonych są gotowe bronić wolności za wszelką cenę. Wolność ma swój koszt, jesteśmy gotowi go ponieść - dodał. Tymczasem jak donosi wczorajszy "The Washington Post" elitarne oddziały piechoty amerykańskiej już w ubiegłym tygodniu dostały polecenie przygotowania się do natychmiastowej akcji zbrojnej. Dotyczy to dywizji powietrzno-desantowych stacjonujących w forcie Brack w Północnej Karolinie, m.in. 82. dywizji specjalizującej się w akcjach na terenie przeciwnika m.in. przejmowaniu lotnisk. Jeden z batalionów tej dywizji jest w stanie gotowości pozwalającej na rozpoczęcie przerzutów w dowolne miejsce świata w ciągu 18 godzin. Jak poinformowała telewizja NBC Amerykanie wycofali z Kosowa 900 marines. Z japońskiej bazy morskiej wypłynęły też trzy amerykańskie okręty.

Ameryka przygotowuje się do odwetu za ubiegłotygodniowe zamachy. Jednak administracja w Waszyngtonie podkreśla znaczenie wewnętrznego bezpieczeństwa państwa. Prezydent podkreślił wczoraj jak wielkie znaczenie ma mobilizacja 35 tysięcy rezerwistów. Będą oni wykonywać zadania w zakresie obrony powietrznej, ochrony portów, wywiadu czy transportu. Bush podkreślił, że zdaje sobie sprawę co oznacza oderwanie ludzi od rodzin i pracy, ale innego wyjścia po prostu nie ma. Tym bardziej, że jak oświadczył prokurator generalny John Ashcroft, wspólnicy zamachowców z minionego wtorku nadal mogą przebywać na terytorium Stanów Zjednoczonych gotowi do akcji. Dlatego na pokładach samolotów pasażerskich pojawią się uzbrojeni agenci federalni, zaś rząd jeszcze w tym tygodniu skieruje do Kongresu propozycję zmian prawa dających siłom bezpieczeństwa i wymiarowi sprawiedliwości znacznie większe możliwości działania w walce z terroryzmem. Chodzi m.in. o ułatwienie zakładania podsłuchu, śledzenia przepływu pieniędzy, a także ostrzejsze karanie tych, którzy pomagają terrorystom. Amerykanie coraz lepiej zdają sobie sprawę, że w walce o własne bezpieczeństwo coś muszą poświęcić. Czasem wygodę, jak w przypadku dokładniejszych kontroli na lotniskach, czasem nieco wolności, jak w sprawie ułatwień zakładania podsłuchu. Teraz są chyba na to gotowi.

Za wcześnie na międzynarodową koalicję przeciw terroryzmowi. Stany Zjednoczone powinny się dwa razy zastanowić nim podejmą działania zbrojne, w których będą ginąć cywile - przestrzegł egipski premier Hosni Mubarak. Koalicja oznacza, że podzielimy świat na grupy: tych, którzy walczą z terroryzmem i tych, którzy się im sprzeciwiają, a potem będziemy ze sobą walczyć bez powodu - dodaje przywódca Egiptu - kraju, który jest jest jednym z najważniejszych sojuszników USA wśród państw muzułmańskich.

09:00