Sąd w Czechowie, 70 km na południe od Moskwy, zgodził się, aby skierowany na przymusowe leczenie psychiatryczne opozycjonista Michaił Kosienko był poddawany kuracji w warunkach ambulatoryjnych, a nie szpitalnych.

Oznacza to, że 38-letni Kosienko, uznany za niepoczytalnego uczestnik protestów w stolicy Rosji w maju 2012 roku przeciwko powrotowi na Kreml Władimira Putina, będzie mógł opuścić klinikę psychiatryczną, gdy tylko uprawomocni się orzeczenie sądu.

W październiku 2013 roku Sąd Rejonowy w Moskwie uznał go za winnego udziału w masowych rozruchach i użycia siły przeciwko policjantowi. Jego adwokaci domagali się uchylenia decyzji i umorzenia postępowania przeciwko Kosience, który - jak podkreślili w skardze apelacyjnej - nie popełnił żadnego przestępstwa. W marcu Moskiewski Sąd Miejski podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji o skierowaniu Kosienki na przymusowe leczenie psychiatryczne.

Schizofrenik w sądzie

W maju 2012 roku na placu Bołotnym naprzeciwko Kremla doszło do starć sił specjalnych policji OMON z opozycjonistami, którzy żądali odejścia Putina, oraz przeprowadzenia w Rosji uczciwych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. W manifestacji wzięło udział około 15 tys. ludzi. Ponad 450 osób zostało zatrzymanych. Według Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej rannych zostało ponad 80 policjantów. W lutym sąd w Moskwie skazał na kary od 2,5 do 4 lat kolonii karnej ośmioro opozycjonistów z placu Bołotnego. Jeden z oskarżonych już w listopadzie 2012 roku został skazany na 4,5 roku. W kwietniu przed sądem w Moskwie rozpoczął się proces kolejnych czworga uczestników protestów. W stosunku do siedmiu osób w styczniu i lutym Komitet Śledczy FR zastosował amnestię. Śledztwo przeciwko pozostałym osobom wciąż się toczy.

Kosienko od 1998 roku jest inwalidą II grupy. Cierpi na schizofrenię. Choroba jest konsekwencją urazu głowy, którego doznał w czasie odbywania służby wojskowej. Dotychczas leczył się ambulatoryjnie w przychodni w jednej z moskiewskich klinik. Kosience zarzucono, że zrywał ekwipunek z funkcjonariusza sił specjalnych policji OMON. Podczas procesu policjant zeznał, że nie widział oskarżonego wśród demonstrantów, którzy go zaatakowali. Sam Kosienko zaprzecza, żeby bił funkcjonariuszy. 

(ug)