"Z powodu zaostrzenia walk w Syrii Organizacja Narodów Zjednoczonych postanowiła tymczasowo wstrzymać działalność pomocową w tym kraju i wycofać z niego część swojego zagranicznego personelu humanitarnego" - poinformował w poniedziałek rzecznik sekretarza generalnego Ban Ki Muna. W tym tygodniu kraj rządzony przez Baszara Asada może opuścić 25 z ok. 100 cudzoziemców, którzy pracują dla różnych oenzetowskich agend i których obecność na miejscu nie jest niezbędna.

W Syrii przebywa ponad tysiąc miejscowych oraz zagranicznych pracowników ONZ. W ostatnim czasie mieli oni poważne problemy z poruszaniem się po kraju. Powodem tej sytuacji były gwałtowne walki w pobliżu Damaszku oraz 48-godzinna przerwa w dostępie do internetu, do której z niewyjaśnionych przyczyn doszło w zeszłym tygodniu.

ONZ ma też problem z zabezpieczeniem dostatecznej ilości odpowiednich pojazdów. Po atakach na konwoje z pomocą humanitarną, zwiększyło się zapotrzebowanie na opancerzone auta.

Miejscowi pracownicy ONZ będą przebywać w każdym dużym regionie Syrii z wyjątkiem Damaszku. Stolica ogarniętego wojną kraju uważana była za dość bezpieczną, dopóki w zeszłym tygodniu nie zamknięto głównego lotniska.

Sytuacja cały czas znacznie się zmienia - powiedział doradca ONZ ds. Syrii Sabir Mughal. Pracownicy humanitarni są coraz bardziej narażeni z powodu strzelanin i starć między obiema stronami konfliktu - podkreślił.

Od wybuchu wojny pomiędzy rebeliantami a reżimem Baszara Asada zginęło ośmiu pracowników ONZ.