Jutro prom Atlantis powinien dotrzeć do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Wczoraj z Przylądka Canaveral wyruszył w swoją ostatnią podróż. To zarazem ostatni lot wahadłowca obecnej generacji. Koniec kariery promów dla Florydy oznacza gigantyczne straty branży turystycznej, a dla pracowników NASA - przymusowe zwolnienia.

Koniec lotów to koniec pracy w słynnym hangarze, górującym nad terenem agencji kosmicznej, w którym przygotowywano promy do kolejnych misji. Dochody stracą też okoliczni mieszkańcy, którzy zarabiali na turystach. Właściciel miejscowego baru jest pełen obaw: Naprawdę nie wiem, nie mam pojęcia, co się wydarzy. To dotyka wszystkich, całego biznesu. I ta niepewność, co będzie jutro.

NASA nie ma nowego pojazdu kosmicznego i w najbliższych latach z powodu kryzysu w USA mieć go nie będzie. Amerykańscy astronauci na Międzynarodową Stację Kosmiczną będą latać na pokładach rosyjskich rakiet Sojuz. To jednak dla wielu ujma na honorze: Większości Amerykanów to się nie podoba. Uważają, że powinniśmy być pierwsi, jeżeli chodzi o technologie. Ale sądzę, że plan jest taki, żeby w ciągu następnych 10 lat być w stanie polecieć na Marsa - wyjaśnia jeden z nich.

NASA ma marzenia, ale - niestety - bez pieniędzy tych marzeń zrealizować się nie da.