Po informacjach tygodnika "Spiegel" o odkryciu poufnych dokumentów w domowych śmieciach kanclerza Niemiec Olafa Scholza i jego żony Britty Ernst prokuratura w Poczdamie rozważa, czy otworzyć postępowanie w sprawie naruszenia tajemnicy służbowej - poinformowała stacja WDR.

Pod koniec lipca "Spiegel" poinformował, że sąsiedzi Olafa Scholza i jego żony odpowiedzialnej we władzach landu Brandenburgia za edukację i sport, znaleźli w domowych śmieciach pary polityków - dokumenty. M.in. kartkę, na której były zdjęcia i "krótkie opisy partnerek" głów państw i rządów ze szczytu G7 na zamku Elmau w Bawarii.

Co wylądowało na śmietniku?

"Treść dokumentu może na początku brzmieć banalnie, ale został on zakwalifikowany przez ministerstwo spraw zagranicznych jako +informacja niejawna - tylko do użytku służbowego+" - zauważa "Spiegel". Stosowane są surowe zasady: takie informacje powinny zostać zniszczone w taki sposób, aby ich treść była nie do odcyfrowania.

To przede wszystkim Ernst wyrzucała częściowo poufne papiery służbowe, nie niszcząc ich - zauważa "Spiegel". W domowych śmieciach pary socjaldemokratów jej sąsiedzi znaleźli m.in. wpisy do kalendarza, szkice przemówień i listy ubrań, m.in. tych, które Britta Ernst wybierała na różne okazje.

Na 26 września 2021 r., dzień wyborów do Bundestagu, żona ówczesnego kandydata SPD na kanclerza zaplanowała dwa stroje - na głosowanie w lokalu wyborczym w Poczdamie "dżinsy, niebieska koszula, cienka niebieska marynarka", a wieczorem, na wystąpienia w siedzibie SPD, "czarny garnitur Hugo Bossa, szara koszula, naszyjnik z kamieniami, czarne buty, czarna torba Anke Runge".