To będzie wielka uczta pod gołym niebem. Protestujący na Wall Street szykują się do obchodów Święta Dziękczynienia. Nie wszyscy spędzą je jednak z rodziną w domu. Uroczyste kolacje przygotowywane są we wszystkich miasteczkach namiotowych, gdzie demonstruja Amerykanie.

Jedni mimo święta nie zapominają, po co tu przyszli. Inni w dalszej części dzielnicy finansowej miasta dbają już o odpowiedni nastrój. Ten dzień - choć na ulicy - ma być wyjątkowy. Większość dnia spędzimy gotując, na przygotowaniach - mówi korespondentowi RMF FM uczestniczka protestów.

Na Wall Street mistrzem ceremonii jest Eric Smith - kiedyś szef kuchni jednego z najdroższych hoteli na Manhattanie, dziś jeden z protestujących. Ma upiec 150 indyków. Będzie 180 kilogramów ziemniaków i 140 kilogramów farszu. Do tego wszystkiego dziesiątki litrów sosu żurawinowego.

Jedzenia na pewno nie zabraknie. Amerykanie odwiedzają dziś protestujących i dzielą się czym mogą. Wendy przyniosła kawałek indyka. Myślę o nich i wiem, że wielu osobom ciężko teraz mierzyć się z rzeczywistością. Jest trudno więc wszystkiego dobrego dla tych, którzy protestują. Przypuszczalnie to będzie pamiętne Święto Dziękczynienia, na pewno dla nich - inne - uśmiecha się. W całych Stanach na ulicy spędzi je kilka tysięcy osób. Najwięcej - w Nowym Jorku.