Właściciel libańskiej restauracji w Cannes dostał medal od FBI. Został odznaczony za zwrot ściśle tajnych amerykańskich dokumentów. Według francuskich mediów, przed listopadowym szczytem antykryzysowym na Francuskiej Riwierze jeden z agentów FBI wpadł do restauracji na libańskiego sandwicha. Płacąc za posiłek, zostawił w pobliżu kasy dokumentację zawierającą prawie wszystkie szczegóły dotyczące ochrony prezydenta Baracka Obamy.

Zobacz również:

W materiałach był też rozkład zajęć prezydenta minuta po minucie i trasy przejazdów amerykańskiego przywódcy.

Właściciel restauracji, młody Libańczyk Bilal Herche, nie wierzył własnym oczom, kiedy dotarło do niego, co jest w dokumentach. Przez kilka godzin zastanawiał się, co zrobić. W końcu znalazł w internecie numer telefonu do FBI w Waszyngtonie. Na początku nikt nie dawał wiary jego wyjaśnieniom. kazano mu przeczytać przez telefon fragment jednego ze znalezionych materiałów, aby ustalić, czy mówi prawdę.

Kiedy zaczął czytać, w FBI zapanowała panika. Niech pan natychmiast przestanie czytać- miał usłyszeć w słuchawce Libańczyk. Nie zapytano go nawet o adres restauracji - został zlokalizowany dzięki GPS, bo dzwonił z komórki.

W ciągu zaledwie pięciu minut na miejscu pojawili się funkcjonariusze FBI. Kazali mężczyźnie natychmiast oddać dokumenty. Został również przesłuchany, agenci chcieli upewnić się, że nie jest terrorystą.

Libańczyk był pytany, czy mówił komuś o treści znalezionych materiałów i czy zrobił jakiekolwiek zdjęcia, skany lub kserokopie. Potem, przez cały szczyt G20 w Cannes, w jego restauracji przesiadywali agenci FBI. W końcu Libańczyk dostał medal za zasługi, usłyszał też słowo "przepraszam".