Tydzień po pierwszej turze wyborów samorządowych we Włoszech, w mieście Crotone w Kalabrii trwa jeszcze liczenie głosów, co jest rekordem kraju. Na 6 dni przed drugą turą nadal nie wiadomo, ile głosów zebrały poszczególne partie.

Rachunki się nie zgadzają - tak włoska prasa podsumowuje powyborczą sytuację w mieście liczącym ponad 60 tysięcy mieszkańców. Pewność istnieje co do wyników uzyskanych przez 9 kandydatów na burmistrza. Dwoje z nich zmierzy się 19 czerwca w drugiej turze.

Dotąd nie udało się natomiast obliczyć liczby głosów oddanych na partie i listy wyborcze.

W piątek, czyli 5 dni po wyborach, na stronie internetowej władz miasta opublikowano wyniki, w których podano, jakie poparcie zdobyło 25 list. Ale wkrótce potem rezultaty te zniknęły.

To wszystko dlatego, że miejska komisja wyborcza wykryła niezgodności w przesłanych protokołach. Zauważono, że liczba głosów oddanych na listy przekracza liczbę głosujących, a nikt nie jest w stanie ustalić, jak do tego doszło.

Mijają kolejne dni, a chaos się zwiększa. Dotąd nie udało się ukończyć liczenia głosów w dziewięciu komisjach.

Pojawiły się apele o przeliczenie wszystkich głosów w całym mieście. Ale warunkiem podjęcia takiej decyzji jest dokończenie pierwszego liczenia i sporządzenie protokołów.

Miejscowa prokuratura, która otrzymuje kolejne sygnały o nieprawidłowościach, wyjaśni, czy brak zgodności liczby kart do głosowania i wyborców to działanie celowe czy też wynik braku doświadczenia członków komisji.

A w czasie głosowania wydarzyło się niemal wszystko - zauważa "La Stampa". Odnotowuje, że w jednym z lokali wyborczych właśnie podczas liczenia głosów nagle zgasło światło. Nie było go przez 2 godziny. Przyczyn tej zagadkowej awarii nie zdołano ustalić.

W takim klimacie niepewności i niejasności oraz zagadkowych zdarzeń mieszkańcy Crotone wybierać będą w niedzielę burmistrza - dodaje prasa.

(abs)