Adwokat członkiń punkrockowej grupy Pussy Riot Wioletta Wołkowa zarzuciła prezydentowi Federacji Rosyjskiej Władimirowi Putinowi wywieranie presji na sąd. W ten sposób oceniła wypowiedź Putina, który w wywiadzie dla telewizji NTV oświadczył, że sąd w Moskwie postąpił słusznie, skazując trzy członkinie Pussy Riot na dwa lata kolonii karnej.

To słuszne, że je aresztowano. I to słuszne, że sąd podjął taką decyzję. Dlatego, że nie można podważać podstaw moralności i niszczyć kraju. Co nam wówczas zostanie? - oznajmił prezydent. Moja pierwsza reakcja była taka, że poprosiłem wiernych, by im wybaczyli. Myślałem, że na tym się skończy. Jednak sprawa trafiła do sądu, który wlepił im po dwa lata. Nie mam z tym nic wspólnego. Dostały to, co chciały - dodał Putin.

Zdaniem obrończyni artystek, "swoimi uwagami prezydent zademonstrował, że popiera wyrok na członkinie Pussy Riot oraz że można go nie kontrolować i nie zmieniać". Występowanie przez głowę państwa z takim oświadczeniem na kilka dni przed posiedzeniem sądu jest niedopuszczalne - podkreśliła. Wołkowa zauważyła też, że Putin "pozwolił sobie" na "chamskie wyrażenia" i "slang", co - jak podkreśliła - w wypadku prezydenta także jest niedopuszczalne.

Perfomerki skazane za antyputinowskie wystąpienie


17 sierpnia Chamowniczeski Sąd Rejonowy w Moskwie skazał trzy performerki z Pussy Riot na dwa lata łagru za wykonanie w prawosławnej świątyni antyputinowskiego utworu. Były one wśród pięciu członkiń grupy, które 21 lutego w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, wykonały utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Swój występ nazwały "modlitwą punkową".

W ich zamyśle akcja była protestem przeciwko powrotowi Putina na Kreml i poparciu, jakiego w kampanii wyborczej udzielił mu zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi prawosławnej Cyryl. Wkrótce po kontrowersyjnej akcji trzy artystki zostały aresztowane. W lipcu postawiono je przed sądem. W sierpniu młode kobiety odwołały się od wyroku. W środę Moskiewski Sąd Miejski rozpatrzy ich apelację.