Samoloty syryjskich sił powietrznych bombardowały w niedzielę zamieszkane przez sunnitów rejony w Damaszku i w innych częściach kraju - poinformowali aktywiści praw człowieka. "Rozejm się praktycznie skończył" - mówią.

Według syryjskiego opozycjonisty Fawaza Tello w stolicy tego kraju już od wczoraj dochodzi do nalotów i masowych aresztowań. Asad próbuje wykorzystać rozejm do odzyskania kontroli nad częściami Damaszku - powiedział Tello, który, znajduje się w Berlinie, ale ma szerokie kontakty z syryjskimi rebeliantami. Dodał, że siły wierne Asadowi zaatakowały również sunnickie dzielnice w mieście Hims i jego okolicach, gdzie kilka miesięcy temu doszło do masakry ludności cywilnej.

Opozycjoniści informują, że od piątku w samym Damaszku zginęło co najmniej 146 osób: 53 cywilów, 43 żołnierzy i 50 bojowników walczących z wojskami prezydenta Baszara Asada.

Obie strony walczące w trwającym od 19 miesięcy konflikcie w Syrii dopuszczają się łamania rozejmu, który miał obowiązywać w trakcie rozpoczętego w piątek Święta Ofiar - jednego z dwóch najważniejszych w muzułmańskim kalendarzu. Zawieszenie broni zaproponował wysłannik ONZ i Ligi Arabskiej do Syrii, były minister spraw zagranicznych Algierii Lakhdar Brahimi.