W Algierii trwa wielka obława na terrorystów z Państwa Islamskiego, którzy grożą zamordowaniem francuskiego turysty. Ponad dwa tysiące algierskich żołnierzy z helikopterami, wspieranych przez francuskie siły specjalne, okrążyło rejon, w którym doszło do porwania.

Według ministerstwa obrony w Algierze, w czasie obławy w rejonie Tizi Wuzu algierscy komandosi zastrzelili już jednego terrorystę z organizacji Armia Kalifatu, która jest miejscową odnogą Państwa Islamskiego. Ciągle nie udało się jednak trafić na ślad porwanego 55-letniego francuskiego turysty Herve Gourdela.

Już wczoraj Armia Kalifatu zapowiedziała, że zabije Gourdela, jeżeli w ciągu 24 godzin Francja nie przerwie bombardowań w Iraku. Termin odrzuconego przez prezydenta Francois Hollande’a ultimatum upłynął wieczorem.

Według francuskich służb specjalnych, szanse na odbicie zakładnika maleją z każdą godziną - tym bardziej, że okolica, w której terroryści mają wiele kryjówek, jest górzysta i częściowo pokryta lasami.

W specjalnym komunikacie prezydent Hollande zapewniał wczoraj, że francuskie służby specjalne, współpracując ze służbami algierskimi, robią wszystko, by odnaleźć i uwolnić 55-letniego turystę. Premier Francji Manuel Valls ostrzegł zaś terrorystów, że Francja nie cofnie się "ani o centymetr" w walce z Państwem Islamskim, a francuskie bombardowania w Iraku będą kontynuowane.

Uprowadzony przez członków Armii Kalifatu 55-letni Herve Gourdel jest górskim przewodnikiem i fotografem. W opublikowanym przez terrorystów nagraniu wideo, którego autentyczność potwierdziły francuskie władze, wzywa on prezydenta Francji do powstrzymania interwencji zbrojnej w Iraku. Zakładnik przedstawia się w nagraniu, podaje swój wiek i informuje, że przybył do Algierii 20 września, a uprowadzony został dzień później. Do porwania doszło więc zaledwie kilka dni po wezwaniach dżihadystów z Państwa Islamskiego, by atakować i zabijać obywateli świata zachodniego, zwłaszcza Francuzów i Amerykanów, których kraje tworzą koalicję przeciwko temu sunnickiemu ugrupowaniu zbrojnemu.

Francuskie i algierskie władze podały w poniedziałek, że Francuz został uprowadzony w Tizi Wuzu, 110 km na wschód od Algieru. Mężczyzna wspinał się w górzystej krainie Kabylia na północy Algierii, gdzie swoje kryjówki mają bojownicy Al-Kaidy Afryki Północnej. Według strony algierskiej, Francuz przybył do Algierii przed kilkoma dniami na podstawie wizy turystycznej i wynajął ze swymi algierskimi kolegami domek w miejscowości Tikjda, między Tizi Wuzu a Bujirą. Według przedstawiciela algierskich sił bezpieczeństwa, mężczyzna został uprowadzony, gdy wspinał się z dwoma kolegami w pobliżu Tizi Wuzu.

(edbie)