Barack Obama zwyciężył drugą debatę prezydencką za Oceanem - wynika z sondażu przygotowanego dla telewizji CNN. Aż 46 procent ankietowanych Amerykanów uznało, że prezydent wypadł w starciu lepiej niż jego republikański rywal Mitt Romney. 39 procent badanych opowiedziało się za tym drugim. Debata była zdecydowanie bardziej agresywna niż pierwsze starcie polityków.

Zupełnie inaczej niż w czasie pierwszej słownej potyczki zaprezentował się Obama. Był tym razem bardziej agresywny, wielokrotnie przerywał przeciwnikowi. Widać było, że demokraci zmienili przed tym starciem strategię. I to się opłaciło. AP dodaje, że obaj często sobie przerywali i mówili jeden przez drugiego, do tego stopnia, że żadnego nie można było zrozumieć.

Romney nie pozostawał urzędującemu prezydentowi dłużny. Wypomniał mu nawet to, że dzień po śmierci w Libii ambasadora Chrisa Stevensa Obama poleciał do Las Vegas zbierać pieniądze na kampanię wyborczą. 

Romney zapewniał, że wie, co trzeba robić, żeby tworzyć miejsca pracy. Mamy dziś mniej zatrudnionych niż mieliśmy, kiedy prezydent obejmował urząd - powiedział. Obama zapowiedział z kolei m.in. zachęty podatkowe dla firm, inwestujących w USA. Zarzucił Romneyowi faworyzowanie bogatych. Oświadczył m.in., że Romney chce "pozwolić firmom naftowym decydować o polityce energetycznej". Mówił też, że Romney chciał doprowadzić amerykański przemysł motoryzacyjny do bankructwa, a on, Obama, ten przemysł uratował.

Pytania zadawali kandydatom również wyborcy. Jeden z nich powiedział, że cztery lata temu głosował na Baracka Obamę, i zapytał prezydenta, czym - według niego - zasłużył on sobie, by ponownie na niego zagłosować. Obama odpowiedział, że zakończył misję wojskową w Iraku. Przypomniał, że za jego kadencji zabito Osamę bin Ladena. Podkreślił też, że wprowadził reformę zdrowia.

Romney zarzucał mu z kolei, że jego administracja prowadzi Stany Zjednoczone na złą drogę - "drogę do Grecji". Krytykował politykę gospodarczą Obamy, obciążył go winą za wysokie ceny benzyny, zapowiadał, że rosnący deficyt budżetowy pod rządami obecnej administracji doprowadzi do znacznej podwyżki podatków. 

Obama odrzucał koncepcje ekonomiczne Romneya, twierdząc, że byłyby szkodliwe dla klasy średniej.