USA wraz ze swymi sojusznikami "osłabią i ostatecznie zniszczą" bojowników Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii - zapowiedział w telewizyjnym przemówieniu do narodu Barack Obama. Prezydent Stanów Zjednoczonych zadeklarował też, że nie zawaha się zaatakować terrorystów na terytorium Syrii, przed czym dotąd Stany Zjednoczone się powstrzymywały.

To nie jest nasza samotna walka. Amerykańska siła może zdecydowanie zmienić sytuację, ale nie możemy zrobić za Irakijczyków tego, co muszą zrobić sami, ani nie możemy zająć miejsca arabskich partnerów w zapewnianiu bezpieczeństwa ich regionu. Nasz cel jest jasny: osłabimy i ostatecznie zniszczymy ISIL poprzez spójną i trwałą strategię antyterrorystyczną - powiedział prezydent, używając skrótu wcześniejszej nazwy tego ugrupowania terrorystycznego (Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie).

Postawiłem jasno sprawę, że będziemy ścigać terrorystów, którzy zagrażają naszemu krajowi wszędzie gdziekolwiek się znajdują. To znaczy, że nie zawaham się podjąć działań przeciwko ISIL w Syrii, jak również w Iraku - dodał Obama.

Jak jednocześnie zaznaczył, w akcji tej wykluczony jest udział wojsk USA w walkach lądowych na obcym terytorium.

Zwracając się do Amerykanów na dzień przed 13. rocznicą zamachów terrorystycznych z 11 września o poparcie dla tej misji, prezydent USA powiedział im, że mimo sukcesów Amerykanów w walce z Al-Kaidą i innymi organizacjami terrorystycznymi w Afganistanie, Pakistanie czy Jemenie, "zagrożenie terroryzmem wciąż istnieje".

Zapewnił, że na razie nie ma danych wywiadowczych, które wskazywałyby na bezpośrednie zagrożenie Państwa Islamskiego dla USA. Zaznaczył jednak, że "jeśli nie zostaną zahamowani", to ci "jedyni w swoim rodzaju pod względem brutalności terroryści" mogą takie zagrożenie stwarzać w przyszłości.  Zwłaszcza, że zdaniem wywiadu USA ugrupowanie to przyciąga "tysiące" bojowników z zagranicy, w tym z Europy, a także z USA. Wyszkoleni i zahartowani w boju  mogliby próbować wrócić do domów i przeprowadzać śmiecionośne ataki - powiedział Obama.

Obama zapowiedział, że antyterrorystyczna kampania przeciw IS będzie realizowana poprzez uderzenia z powietrza oraz wspieranie sił kurdyjskich i armii irackiej. Zapowiedział "zwiększenie" tej pomocy i wysłanie do Iraku dodatkowych 475 wojskowych, którzy mają pomóc Kurdom i Irakijczykom w szkoleniach, wywiadzie oraz obsłudze sprzętu.

Ponadto Obama zapowiedział "wojskowe wsparcie" USA dla umiarkowanej opozycji w Syrii. W tym celu zaapelował do Kongresu, by udzielił niezbędnej zgody na zwiększenie budżetu USA.

O zbrojeniu umiarkowanych rebeliantów Obama rozmawiał też wczoraj z Abd Allahem - królem Arabii Saudyjskiej, która ma odegrać kluczową rolę w międzynarodowej koalicji przeciw IS. Prezydent i król zgodzili się co do potrzeby zwiększenia szkoleń i dostaw sprzętu dla umiarkowanej syryjskiej opozycji - głosi wydany po tej rozmowie komunikat Białego Domu.

USA już od 8 sierpnia prowadzą w Iraku naloty przeciwko Państwu Islasmkeigo. Pentagon poinformował wczoraj, że w sumie dokonano już 154 bombardowań, które "uszkodziły bądź zniszczyły cele" IS, w tym wiele pojazdów opancerzonych i składów broni.

(Mar, mpw)