Administracja prezydenta Baracka Obamy ogłosiła, że rozważy poprowadzenie inną trasą projektowanego przedłużenia ropociągu z Kanady do Zatoki Meksykańskiej. Przeciwko jego budowie odbyła się niedawno kilkutysięczna demonstracja przed Białym Domem. Ostateczna decyzja zapadnie dopiero za co najmniej 15 miesięcy, czyli już po wyborach.

Ropociąg Keystone doprowadza ropę z Alberty w Kanadzie do St.Louis w stanie Missouri, ale projektuje się jego przedłużenie do rafinerii w Oklahomie, a następnie do Port Arthur w Luizjanie nad Zatoką Meksykańską. Planuje się także zmianę dotychczasowej trasy na terytorium USA.

Ropociąg dostarcza ropę z piasków roponośnych w Albercie, gdzie jej wydobycie wywołuje protesty ekologów. Nowa trasa ma prowadzić przez region Sandhills w stanie Nebraska, gdzie spowodowałby - zdaniem organizacji ekologicznych - ogromne szkody w jego faunie i florze oraz zakłócenia w dostawach wody pitnej i do celów irygacji gruntów.

Ogłaszając odroczenie decyzji w sprawie Keystone, prezydent Obama powiedział, że dotyczy ona "zdrowia i bezpieczeństwa ludzi, jak również środowiska naturalnego".

Rozważa się poprowadzenie ropociągu z ominięciem regionu Sandhills. Biały Dom zapewnia jednak, że odroczenie projektu "nie jest decyzją polityczną".