Kolejna odsłona dyplomatycznej wojny na linii Rosja - Zachód. Prezydent Władimir Putin podpisał dekret o odpowiedzi Rosji na „nieprzyjazne działania innych państw”, który ogranicza możliwość zatrudniania obywateli Rosji przez ambasady i konsulaty takich krajów.

W dokumencie mowa jest jedynie o "obcych państwach podejmujących wobec Federacji Rosyjskiej działania nieprzyjazne" - listę tych krajów ma dopiero opracować rząd.

Kiedy się to stanie, placówki dyplomatyczne państw z listy nie będą mogły zawierać umów o pracę z obywatelami Rosji i rosyjskimi podmiotami prawnymi.

Mowa jest tutaj o "ograniczeniu, łącznie z całkowitym zakazem w razie konieczności".

Może to znacznie utrudnić działanie placówek dyplomatycznych, w których część zadań powierza się zazwyczaj personelowi kraju przyjmującego.

Równocześnie rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow zapewnił, że ograniczenia nie będą dotyczyć biznesu.

W tle: ostry konflikt z Czechami

Tłem dla nowego dekretu jest konflikt dyplomatyczny pomiędzy Rosją i Czechami.

Kryzys rozpoczął się po ujawnieniu uzasadnionych podejrzeń, że agenci rosyjskiego wywiadu stali za wybuchem w składzie amunicji w czeskich Vrběticach w 2014 roku. Zginęło wówczas dwóch obywateli Czech.

W konsekwencji Praga wydaliła w ostatnim czasie 18 pracowników rosyjskiej ambasady, z Moskwy zaś musiało wyjechać 20 czeskich dyplomatów. Co więcej, czeskie MSZ postanowiło - zgodnie z zapisami konwencji wiedeńskiej - że w obu placówkach będzie tyle samo dyplomatów i pracowników: oznacza to, że do końca maja z Pragi wyjechać musi 63 pracujących tam Rosjan.

Praga ma ucierpieć w jeszcze inny sposób. Jak podaje gazeta "Kommiersant", Rosja planuje zaprzestać importu czeskiego piwa. A sprowadza go rocznie 40 milionów litrów - to 10 procent całego piwnego importu Moskwy.