23 ofiary śmiertelne i 6 osób zaginionych - to najnowszy bilans katastrofy w górach Abruzji, gdzie lawina runęła na hotel Rigopiano. Dzisiaj mija tydzień od tej tragedii. We wtorek, w szóstym dniu poszukiwań w lawinisku, znaleziono 9 ciał ofiar, dzisiaj kolejnych pięć. Od soboty nie wydobyto spod gruzów żadnej żywej osoby.

Dzisiaj rano ratownicy znaleźli zwłoki dwóch kobiet i mężczyzny, a wkrótce potem dotarli do ciał dwóch kolejnych osób, kobiety i mężczyzny.

Ekipy od wczoraj przeszukują fragmenty rumowiska, do których wcześniej nie miały dostępu. To tam znajdują kolejnych zabitych.

Stało się to, czego się obawiano. Hotel stał się grobowcem - napisała agencja Ansa we wtorek, który był szóstym dniem akcji ratunkowej, prowadzonej przez ponad 100 strażaków i przedstawicieli innych służb.

Zejście lawiny wywołanej przez trzęsienie ziemi przeżyło w sumie 11 osób.

Dwaj mężczyźni: gość i pracownik hotelu w chwili, gdy lawina runęła, byli poza budynkiem i to ich ocaliło. Zostali znalezieni po 10 godzinach i uratowani przez pierwsze ekipy, które przybyły na miejsce.

W kolejnych dniach spod gruzów wydobyto 9 żywych ludzi, w tym czworo dzieci - wszyscy spędzali tam zimowe ferie. Niektórzy z ocalonych spędzili w szczelinach pod gruzami ponad 50 godzin.

W ubiegłą środę po południu w Rigopiano było łącznie 40 osób: 28 gości i 12 pracowników. Ekipy ratunkowe zapowiedziały, że do końca będą szukać wszystkich zaginionych. Pracują tam w skrajnie trudnych warunkach.

Na łamach włoskiej prasy trwa tymczasem dyskusja na temat opóźnienia, z jakim ekipy ratunkowe ruszyły do akcji. Od pierwszego sygnału o tym, że w górach runął hotel zasypany przez lawinę, jaki otrzymały władze regionalne w Pescarze, do wysłania na pomoc ekip ratunkowych minęły dwie i pół godziny.

Jak pisze "Corriere della Sera", władze tłumaczą to chaosem po trzęsieniu ziemi, które wywołało lawinę.

(e)