Seria niecodziennych napadów na zakłady jubilerskie w centrum Paryża... bez broni w ręku! Sprawcy za każdym razem udaje się słownie zastraszyć właścicieli i sprzedawców. Zrabował już biżuterię wartą blisko milion euro.

Według francuskiej policji ubrany w długi płaszcz przestępca - nazywany przez media "złodziejem-gentelmenem" i "nowym Arsenem Lupinem" - wchodzi do zakładów jubilerskich i ostrzega, że jest uzbrojony. Grozi, że w razie potrzeby wyciągnie pistolet i zacznie strzelać. Wyjaśnia jednak, że nie chce używać broni, bo jest przeciwnikiem przemocy fizycznej. Zdecydowanie odradza właścicielom i sprzedawcom podejmowanie prób obezwładnienia go. Zapewnia, że jego wspólnicy - również uzbrojeni - stoją na czatach przy wejściu.

Za każdym razem "nowy Arsene Lupin" wiąże i knebluje wszystkie osoby znajdujące się w zakładzie jubilerskim i kradnie pierścionki z brylantami, bransoletki i naszyjniki. Następnie wychodzi wywieszając na drzwiach informacje, że zakład jest zamknięty. Policja przypuszcza, że w praktyce sprawca nie jest uzbrojony i nie ma wspólników. Nigdy jeszcze w czasie napadu nie wyjął broni. Na nagraniach kamer monitorujących ulice, przy których znajdują się okradzione zakłady jubilerskie, nie widać żadnych potencjalnych wspólników.