Szefowie państw i rządów na szczycie w Brukseli zdecydują o zmianach w Traktacie Lizbońskim. Chodzi o ustanowienie stałego mechanizmu ratowania krajów bankrutów strefy euro. Niemcy stawiają surowe warunki udzielania takiej pomocy państwom - niewypłacalnym w przyszłości.

Niemcy wzmacniają swoją pozycję. Pokazują, że mogą osiągnąć to, na czym im zależy, nawet jeżeli innym zależy na tym o wiele mniej. Płacą jednak za to słono. Polska postawiała na szali hojny, przyszły wieloletni budżet na lata 2014-20. Berlin zrozumiał, że jeżeli wesprze Brytyjczyków, którzy forsują zaciskanie pasa, to Warszawa nie poprze zmian w traktacie.

Podobnie wysoki rachunek wystawiła Francja. Paryż chciałby harmonizacji fiskalnej z Niemcami. Chodzi mu o zwiększenie własnej konkurencyjności kosztem Berlina. Ostateczny bilans Niemcom wychodzi jednak na plus. Surowsze warunki udzielania pomocy niewypłacalnym krajom strefy euro - oznaczają, że niemiecki podatnik zapłaci mniej za ratowanie przyszłych bankrutów. Bo część odpowiedzialności będą musiały ponosić także instytucje finansowe i prywatni wierzyciele.