"Znalezienie ocalałych z trzęsienia ziemi w ruinach budynku Canterbury TV w Christchurch jest niemożliwe" - ocenił premier Nowej Zelandii John Key. Zapowiedział śledztwo, które wyjaśni, dlaczego budynek się zawalił, choć spełniał normy budowlane. Dziś mieszkańcy całego kraju uczcili dwiema minutami ciszy pamięć ofiar.

W budynku Canterbury TV (CTV) po trzęsieniu ziemi wybuchł pożar. Niemożliwe, żeby ktoś tam przeżył - powiedział Key. W budynku mieściła się szkoła językowa dla zagranicznych studentów.

Premier Nowej Zelandii zapowiedział wszczęcie śledztwa, które będzie miało na celu wyjaśnienie, dlaczego budynek CTV, spełniający normy budowlane, zawalił się pod wpływem wstrząsu, w przeciwieństwie do niektórych innych budynków, np. wzniesionego niedawno budynku rządowego.

Musimy udzielić ludziom odpowiedzi na pytanie, dlaczego ten budynek zawiódł, a inne nie - podkreślił. Dodał, że wyniki dochodzenia zostaną podane do wiadomości publicznej.

Dwie minuty ciszy ku czci ofiar

Dziś o godz. 12.51 (00.51 czasu polskiego), dokładnie w 7 dni od tragedii, w całej Nowej Zelandii dwiema minutami ciszy uczczono pamięć ofiar. Straciliśmy ludzi, miasto jest w stanie ruiny, to będzie chwila emocji i bólu - mówił wcześniej burmistrz Christchurch Bob Parker.

Premier Key wezwał wszystkich mieszkańców, by przyłączyli się do milczenia na znak jedności wobec mieszkańców (regionu) Canterbury, których dotknęła niewyobrażalna dla większości z nas tragedia. Funkcjonariusze policji, władze miasta i zwykli mieszkańcy stali na ulicach w milczeniu. Na krótką chwilę pracę przerwali ratownicy, którzy nadal poszukują w ruinach ocalałych.

Ok. dwóch trzecich miasta ma już dostęp do bieżącej wody, a do ok. 85 proc. doprowadzono już prąd. Christchurch powoli wraca do życia - w słabiej dotkniętych dzielnicach miasta zaczynają działać sklepy, kawiarnie, a nawet kino, oraz w ograniczonym zakresie komunikacja miejska i usługi pocztowe.

Obecnie bilans trzęsienia ziemi, które z siłą 6,3 stopnia w skali Richtera uderzyło w Christchurch przed tygodniem, wynosi 154 osoby. Do tej pory władze podały tożsamość zaledwie sześciu z nich. Według szacunków policji ostateczna liczba ofiar śmiertelnych może wynieść 240 osób. Spowodowane straty wyniosą około 15 mld dol.