Pojawiła się nowa teoria w sprawie ataku nowiczokiem na byłego rosyjskiego agenta Siergieja Skripala i jego córkę. Zakłada, że brały w nim udział dwie oddzielne grupy zamachowców. Dotychczas uważano, że te same osoby, które przeprowadziły zamach na Skripalów, wwiozły niebezpieczną substancję do Wielkiej Brytanii. Obecnie bierze się pod uwagę również inny scenariusz.

Pojawiła się nowa teoria w sprawie ataku nowiczokiem na byłego rosyjskiego agenta Siergieja Skripala i jego córkę. Zakłada, że brały w nim udział dwie oddzielne grupy zamachowców. Dotychczas uważano, że te same osoby, które przeprowadziły zamach na Skripalów, wwiozły niebezpieczną substancję do Wielkiej Brytanii. Obecnie bierze się pod uwagę również inny scenariusz.
Pojawiła się nowa teoria w sprawie ataku nowiczokiem na byłego rosyjskiego agenta, Siergieja Skripala i jego córkę /YUI MOK /PAP/PA

Na podstawie list pokładowych samolotów przylatujących do Wielkiej Brytanii z Rosji oraz zapisu z kamer ulicznego monitoringu, brytyjska policja ustaliła tożsamość czterech osób, które są podejrzane o dokonanie zamachu na Skripalów. Wszyscy to Rosjanie, jest wśród nich jedna kobieta.

Dotychczas uważano, że osoby, które przeprowadziły zamach na Skripalów wwiozły niebezpieczną substancję do Wielkiej Brytanii. Obecnie bierze się pod uwagę również inny scenariusz.

Zgodnie z nową hipotezą śledczych zamachowcy biorący udział w ataku na Skripalów byli podzieleni na dwie grupy. Pierwsza "ekipa" miała dotrzeć do Salisbury przed marcowym atakiem i ukryć pojemniki z nowiczokiem w miejscach ogólnie dostępnych. Wykorzystała je druga grupa, która przybyła do Wielkiej Brytanii później - już w celu dokonania zamachu.

Para Brytyjczyków, która 30 czerwca przypadkiem zatruła się nowiczokiem, dzień wcześniej odwiedziła park w Salisbury - niedaleko miejsca, gdzie w marcu znaleziono nieprzytomnych Skripalów. Trafili na pudełko zawierające pozornie hermetycznie zamkniętą buteleczkę firmowych perfum. 44-letnia kobieta, Dawn Sturgess, spryskała sobie substancją nadgarstki. Zmarła po kilku dniach w szpitalu - miała atak serca. Jej partner Charlie Rowley w ciężkim stanie trafił do szpitala. Lekarzom udało się go uratować, został już wypisany, ale nie odzyskał jeszcze w pełni pamięci. Nie potrafi określić, gdzie dokładnie znalazł pojemnik. Pamięta, że po otwarciu buteleczki i spryskaniu ciała substancją, okazało się, że nie ma zapachu i ma oleistą konsystencję.

Policja nadal przeszukuje okolice Salisbury, gdyż nie wyklucza, że buteleczek ze śmiercionośnym środkiem może być więcej. 

(ak)