​Minister obrony Niemiec Ursula von der Leyen zainaugurowała działalność nowej formacji wojskowej przeznaczonej do walki z cyberatakami. Niemiecka "cyberarmia" ma osiągnąć pełną zdolność bojową w 2021 roku; docelowo będzie liczyć 13,5 tys. żołnierzy.

​Minister obrony Niemiec Ursula von der Leyen zainaugurowała działalność nowej formacji wojskowej przeznaczonej do walki z cyberatakami. Niemiecka "cyberarmia" ma osiągnąć pełną zdolność bojową w 2021 roku; docelowo będzie liczyć 13,5 tys. żołnierzy.
Cyberbezpieczeństwo (zdjęcie ilustracyjne) /Paweł Pawłowski /RMF FM

Dowódcą nowej formacji został generał Ludwig Leinhos, uważany za eksperta w dziedzinie wojny elektronicznej. Początkowo będzie dowodził 260 oficerami i żołnierzami. Cyberarmia będzie traktowana w strukturach Bundeswehry na równi z wojskami lądowymi, marynarką i lotnictwem.

Głównym zadaniem tej formacji jest ochrona Bundeswehry - jej sieci informatycznych i systemów uzbrojenia - przed cyberatakami. Von der Leyen zapowiedziała, że oddziały informatyków zdolne będą także do działań ofensywnych.

Jeżeli dojdzie do ataku, który zagrozi ograniczeniem zdolności do działania naszych oddziałów, będziemy się bronić, przechodząc do ofensywy - zaznaczyła szefowa resortu obrony. Jak wyjaśniła, w przypadku misji zagranicznych granice działalności cyberoddziałów wyznaczy Bundestag.
Podczas uroczystości w Bonn von der Leyen powiedziała, że niemiecka armia jest codziennie obiektem "tysięcy hakerskich ataków". Dochodzi do prób szpiegostwa, kradzieży danych, niszczenia (sieci) - tłumaczyła szefowa resortu obrony. Ataki hakerskie na struktury państwowe przestały być fikcją, stały się "gorzką rzeczywistością" - podkreśliła.

Leinhos sprecyzował, że w ciągu pierwszych dziewięciu tygodni tego roku komputery niemieckich sił zbrojnych były atakowane 284 tys. razy.

Jak podkreśla agencja dpa, Niemcy należą do niewielu krajów dysponujących takimi oddziałami. Podobne wojska mają m.in. USA i Izrael.

Bundeswehra ćwiczy od lat cyberataki. Zajmuje się tym niewielki, działający w sposób tajny oddział stacjonujący w Rheinbach pod Bonn.

Tygodnik "Der Spiegel" zwraca uwagę, że rekrutacja informatyków przebiega bardzo wolno. Poszukując specjalistów, Bundeswehra musi konkurować na rynku światowym z firmami prywatnymi, które są w stanie zaoferować kandydatom lepsze warunki finansowe. Do wstępowania w szeregi armii mają zachęcić ogłoszenia w mediach.

Według "Spiegla", pomimo zastrzeżeń prawnych wojskowi informatycy co najmniej raz przeprowadzili akcję za granicą: na jesieni 2015 roku zdobyli dane osoby z Afganistanu potrzebne do uwolnienia zakładniczki.

Niemiecka armia jest od zeszłego roku reformowana. Realizowany jest plan powiększenia liczebności Bundeswehry o 14,3 tys. wojskowych i 4,4 tys. pracowników cywilnych. Do 2016 roku stan osobowy niemieckiego wojska był systematycznie zmniejszany.

Po zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku Bundeswehra liczyła niemal 600 tys. żołnierzy; obecnie służy w niej 177 tys. wojskowych. Reforma armii związana jest ze zwiększeniem nakładów finansowych na obronność. Do 2020 roku budżet niemieckiego resortu obrony ma wzrosnąć z 34,3 mld euro obecnie do 39,2 mld euro.

(ph)