W nocy w Moskwie szef Gazpromu spotkał się z szefem ukraińskiego Naftohazu. Według rzecznika rosyjskiego koncernu rozmowy dotyczyły sposobu zakończenia kryzysu. Kolejny odcinek rozmów jeszcze dziś w Brukseli. Przedstawiciele Gazpromu i Naftohazu oraz rządów Rosji i Ukrainy będą rozmawiać z Komisją Europejską i eurodeputowanymi.

Z rzecznikiem ukraińskiego Naftohazu Walentinem Zielmlanskim rozmawiał reporter RMF FM Krzysztof Zasada:

Jest szansa przynajmniej na częściowe rozwiązanie kryzysu. Jeżeli Komisja Europejska uzgodni dzisiaj z Ukrainą i Rosją warunki wysłania misji obserwatorów, którzy mieliby sprawdzać na miejscu punkty przesyłowe, to gaz szybko znowu popłynie do Europy. Putin zapowiedział, że Rosja wznowi dostawy po "wypracowaniu mechanizmów kontroli z udziałem obserwatorów międzynarodowych".

Trudniejszym rozmówcą może być Kijów. Dla Ukrainy unijna misja to policzek. Obserwatorzy będą działać na jej terytorium i sprawdzać jej wiarygodność. Aby kryzys został całkowicie zażegnany, musi jeszcze dojść do porozumienia w sprawie gazu dla Ukrainy między rosyjskim Gazpromem a ukraińskim Naftohazem. Unia między nimi mediować nadal nie zamierza.

Wczoraj Gazprom całkowicie wstrzymał tłoczenie gazu przez Ukrainę. Bruksela na razie może tylko pogrozić palcem. Dla europejskich konsumentów nie jest ważne, czy ten problem stworzyli Rosjanie czy Ukraińcy. Problemem dla konsumentów w Bułgarii czy Słowacji jest, że gaz z Rosji nie jest dostarczany do ich domów - grzmiał szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.

Polska otrzymuje obecnie jedynie gaz od strony Białorusi. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM, Gazprom nie zgodził się na to, by Polska pobierała więcej gazu z Gazociągu Jamalskiego.