Policjanci w Północnej Nadrenii - Westfalii niezwłocznie wyruszyli do hotelu, z którego wezwano ich w jakimś egzotycznym języku telefonem na alarmowy numer 110. Okazało się, że telefonowali dwaj japońscy turyści, poirytowani ... zatkanym zlewem.

Jak informują niemieckie media, rozmawiano głównie na migi. Policjanci starali się wyjaśnić turystom, że w tak skomplikowanych przypadkach należy zaalarmować hotelową recepcję, wybierając numer "9".