Za cztery dni Niemcy będą musieli wybrać między dotychczasowym kanclerzem socjaldemokratą, a kandydatem chadeków, premierem Bawarii. Komentatorzy zwracają uwagę, że po raz pierwszy w historii tego kraju zdarzyło się, by Niemcy tak szybko zmieniali zdanie co do najlepszego kandydata na kanclerza.

Jeszcze dwa miesiące temu Bawarczyk Edmund Stoiber mógł być pewny, że zasiądzie w wygodnym fotelu urzędu kanclerskiego. Teraz obawia się, że na nic zda się kilka miesięcy oswajania się z Berlinem.

W Grharda Schrödera wierzy coraz więcej badanych. Popierają go głównie

dzięki jego stanowczej opinii w sprawie uczestnictwa niemieckiego wojska w ewentualnym ataku na Irak.

18 proc Niemców jeszcze nie wie na kogo zagłosuje. Teraz wiec, na kilka dni przed wyborami, trwa walka o głosy właśnie tych niezdecydowanych. Być może ich głosy zaważą na tym, kto zostanie kanclerzem Niemiec.

09:05