Uwaga brytyjskich mediów znowu skierowana na premier Theresę May. Tym razem nie z powodu brexitu, lecz jej przyzwyczajeń w kuchni.

Premier May uczestniczyła w dyskusji gabinetu na temat marnowania żywności. Dla zilustrowania swego punktu widzenia zdradziła ministrom, że nie odstrasza ją pleśń, gdy pojawia się na powierzchni dżemu. Nigdy nie wyrzuca takiego słoika. Wręcz przeciwnie - usuwa z niego nieporządną warstwę nożem i konsumuje dżem do końca.

Takie słodko-pikantne uwagi zazwyczaj wyciekają poza biuro na Downing Street - to normalna cześć rządowego PR-u. Jak zauważają komentatorzy, są one dowodem na to, że premier May ma zdroworozsądkowe podejście do życia, choć niektórzy ostrzegają, że jako szefowa rządu powinna zachowywać w kuchni większe bezpieczeństwo i nie igrać niepotrzebnie ze zdrowiem.

May nieczęsto mówi o sobie, ale bywają takie chwile. Zazwyczaj jej bardziej osobiste wynurzenia odbijają się echem w mediach. Tak było przy okazji wywiadu, którego premier udzieliła jednej ze stacji telewizyjnych. Zapytana o najbardziej szaloną rzecz, jaką popełniła w życiu, odparła "pobiegłam kiedyś na oślep przez łan zboża".

To bardzo niewinne przewinienie, znacznie bardziej niż na przykład palenie marihuany czy jazda po pijaku samochodem. Może świadczyć o tym, że Theresa May jest faktycznie krystalicznie czysta, lub że dawno temu utraciła kontakt z rzeczywistością, która w obecnych czasach zupełnie inaczej definiuje szalone zachowanie.

May jest córką pastora. To oznaczało dla niej podążanie konkretnymi torami, w tym konkretną ścieżką edukacji. Najpierw była to skromna podstawówka, potem surowa, przyklasztorna szkoła dla dziewcząt. A w końcu uniwersytet w Oxfordzie, gdzie Theresa May studiowała geografię.

Jej pochodzenie często przewija się w komentarzach, jakie pojawiają się w mediach - z domu miała wynieść poczucie obowiązku, etykę pracy i styl, w jakim teraz sprawuje władzę. Wykonywanie obecnej funkcji w erze brexitu nie jest do pozazdroszczenia. May często naraża się na krytykę, nie tylko opozycji parlamentarnej, lecz także bardziej wrogo nastawionych do Europy posłów z własnej Partii Konserwatystów.

May nie zawsze była za brexitem. W referendum, które zadecydowało o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, Theresa May głosowała za pozostaniem we Wspólnocie. Teraz nie chce nawet wykluczyć wyjścia z Unii bez porozumienia, czyli tzw. twardego brexitu - który zgodnie z prognozami pogrążyłby Wielką Brytanię w niewyobrażalnym kryzysie. Jej strategia brexitowa porównywana jest do spożywania słoika dżemu, w którym pojawiła się pleśń. Premier May uparcie chce go skonsumować do końca, nie bacząc na to, że może wszystkim zaszkodzić.

Opracowanie: