Zachód z rosnącym niepokojem spogląda na wydarzenia w Egipcie. Niemiecki MSZ odradził właśnie rodakom podróżowanie do popularnych kurortów nad Morzem Czerwonym, które wyłączano ze wcześniejszych ostrzeżeń. MSZ w Londynie zaapelował z kolei do brytyjskich turystów przebywających w Hurghadzie, by nie opuszczali hoteli. Rozszerzenie ostrzeżenia przed wyjazdami do Egiptu rozważa również polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Zobacz również:

  • Egipskie siły bezpieczeństwa zlikwidowały wczoraj dwa największe obozy zwolenników Mohammeda Mursiego w Kairze. W całym kraju podczas tej operacji zginęło 525 osób. "Dla Bractwa Muzułmańskiego i jego sojuszników akcja sił bezpieczeństwa to wielki cios. Organizacja straciła zdolność do centralnego koordynowania swoich działań" - powiedział rzecznik Bractwa Gehad el-Haddad. więcej

Do tej pory ostrzeżenia przed podróżami do ogarniętego zamieszkami Egiptu nie dotyczyły popularnych kurortów jak Hurghada czy Szarm el-Szejk. Teraz jednak sytuacja się zmienia. Brytyjskie Foreign Office zauważa w najnowszym komunikacie, że w środę w Hurghadzie zginęła jedna osoba i choć do aktów przemocy doszło z dala od miejsc wypoczynku turystów, to miejscowa policja zaleca obcokrajowcom pozostanie w hotelach.

Przed podróżami do Egiptu - tym razem również do popularnych kurortów - ostrzegło niemieckie MSZ. Wczesnym popołudniem agencje prasowe poinformowały zaś, że niemiecki touroperator TUI odwołał do połowy września wszystkie wyjazdy do Egiptu.

Polski MSZ: Nasi rodacy wypoczywający nad Morzem Czerwonym są bezpieczni

Komunikat polskiego resortu dyplomacji skierowany do turystów ostrzega póki co przed podróżami do Kairu czy innych dużych miast, ale na razie z listy tej wyłączone są kurorty turystyczne. MSZ rozważa jednak opublikowanie ostrzejszego ostrzeżenia. Na tę chwilę nie ma bezpośrednich zagrożeń dla polskich turystów nad Morzem Czerwonym, ale ogólnie stan wyjątkowy w Egipcie może mieć wpływ na całe funkcjonowanie państwa i to właśnie bierzemy pod uwagę - wyjaśnia Michał Safianik z MSZ-etu. Ale podkreślam, że ci Polacy, którzy są teraz w kurortach nad Morzem Czerwonym, są bezpieczni. Nie mamy żadnych sygnałów o niepokoju, jesteśmy w stałym kontakcie z rezydentami biur podróży. Te obrazy, które widzimy w telewizji, to są obrazy, które pochodzą z Kairu czy innych dużych miast, a nie z kurortów nad Morzem Czerwonym - dodaje.

Całkowity zakaz wyjazdów do Egiptu na razie raczej nie wchodzi w grę, bo nie pozwoli na to branża turystyczna.

Wojsko ochrania "ważne obiekty"

Sytuacja w Egipcie staje się coraz trudniejsza. W środę siły bezpieczeństwa przeprowadziły akcję likwidacji obozów zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego. W efekcie operacji zginęło ponad 600 osób. Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się Mursi, wezwało dzisiaj do zorganizowania w całym kraju "marszu gniewu milionów".

Państwowe media poinformowały, że w oczekiwaniu na demonstracje dowództwo egipskich wojsk rozmieszcza żołnierzy w pobliżu "najważniejszych obiektów" w kraju.

Bractwo Muzułmańskie oskarża egipską armię o dokonanie zamachu stanu na początku lipca, gdy odsunięto Mursiego od władzy. Z kolei egipscy liberałowie i młodzi aktywiści, którzy popierają armię, uważają, że obalenie prezydenta było odpowiedzią na społeczne żądania.