Już drugą noc tysiące młodych ludzi protestowało przeciwko eksmisji dzikich lokatorów z Centrum Młodzieżowego w Kopenhadze. Doszło do starć z policją, która zatrzymała 300 osób, wśród nich są Polacy.

Wiem, że to źle palić samochody i robić zamieszki, ale wszyscy wiedzieli, że taka będzie konsekwencja zamknięcia tego centrum - mówił jeden z demonstrantów.

Policjanci musieli użyć gazu łzawiącego do stłumienia demonstrantów, którzy rzucali w policjantów kamieniami i koktajlami mołotowa.

To już druga noc zamieszek i starć w centrum kopenhaskiej dzielnicy Noerrebro i sporadycznie w innych punktach miasta. Poprzednio do kilkunastogodzinnych przepychanek z policją doszło w czwartek i w nocy z czwartku na piątek. Zatrzymano wówczas prawie 250 osób, a rannych i pokaleczonych zostało ok.25.

Opuszczony budynek kopenhaskiego teatru jest od lat symbolem młodzieżowej subkultury, a jednocześnie miejscem koczowania grup młodzieży. Konflikt wokół budynku trwa od 2000 roku, kiedy lokalne władze sprzedały zajęty przez dzikich lokatorów budynek ugrupowaniu religijnemu.

Młodzież twierdzi, że budynek stał się spontanicznie utworzonym ośrodkiem kultury alternatywnej i autonomicznej, domagając się zaakceptowania jej praw do dysponowania nim. Lewicowi aktywiści, którzy wykorzystywali go jako bazę już od 1981 roku, konsekwentnie odmawiali opuszczenia budynku, mimo sądowego nakazu eksmisji.