Grecy mają za sobą kolejną burzliwą noc. W Atenach ponad stu zamaskowanych nastolatków obrzuciło koktajlami Mołotowa komisariat w pobliżu miejsca, gdzie w przed tygodniem policjant zabił 15-latka. Butelki z benzyną poleciały również na gmach ministerstwa ochrony środowiska i kilka banków. Po północy specjalne oddziały policji przystąpiły do usuwania siłą uczestników wiecu przed parlamentem.

Antyrządowe protesty trwają nieprzerwanie od 6 grudnia. Wczoraj na ulice Aten i Salonik wyszły tysiące licealistów i studentów. Mordercy! Nie zapomnimy wam Grigoropulosa! - krzyczała młodzież, zgromadzona na wiecu:

Demonstracja rozpoczęła się pokojowo. Młodzi ludzie zebrali się o zmierzchu. Przed kordonem policji, oddzielającym ich od siedziby parlamentu, ułożyli ze świeczek imię zabitego chłopaka.

O napiętej sytuacji w Grecji dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki rozmawiał z byłym ambasadorem Polski w Atenach, Grzegorzem Dziemidowiczem. Na to nałożyło się kilka przyczyn. Zupełnie niewydolny system szkolnictwa, kłopoty ekonomiczne, kryzys finansowy - tłumaczy skalę niepokojów w Grecji dyplomata: