Czy Thomas Godoj, urodzony w Rybniku imigrant z Polski, który wygrał w miniony weekend niemiecką edycję „Idola” ma szansę na sukces? Zdanie młodych mieszkańców Berlina, których pytał o to korespondent RMF FM Tomasz Lejman, jest podzielone.

Żaden ze zwycięzców takich castingów nie odniósł większego sukcesu, dlatego wydaje mi się, że w jego przypadku będzie podobnie - mówi młoda mieszkanka Berlina. Z tym zdaniem nie zgadza się inna Niemka: Na rynku muzycznym jest wielu piosenkarzy rockowych, ale wydaje mi się, że ma szansę na sporą popularność.

Udało mu się z muzyką trafić w gusta publiczności, gdyż rock staje się coraz bardziej popularny w Niemczech. Nie dziwi mnie, że większość osób głosowała właśnie na niego - zaznacza kolejna młoda dziewczyna. Jeżeli swoje piosenki sam będzie tworzył, odniesie sukces, ale jeżeli zrobi to - jak w poprzednich edycjach - Dieter Bohlen z Modern Talking, to mu się nie uda - stwierdza następna. Warto zaznaczyć, że właśnie Dieter Bohlen jest głównym sędzią w niemieckiej edycji muzycznego show pt. „Idol”.

30-letni Thomas Godoj zebrał w finale programu ponad 60 procent głosów telewidzów. Na jego rywala, pochodzącego z Libanu Fady'ego Maaloufa, głosowało 38 proc. widzów.

Mieszkający w Recklinghausen Godoj przyjechał do Niemiec w wieku czterech lat, wraz z rodzicami, którzy wyemigrowali z Polski. Zanim dostał się do programu telewizji RTL był bezrobotny i żył z pomocy społecznej. Z zawodu jest kreślarzem technicznym.

Nagrodą za zwycięstwo w programie jest kontrakt na nagranie płyty.