Ponad połowa rachunków wystawionych przez niemieckie szpitale jest zawyżona. Tak uważają tamtejsze kasy chorych, które porównały wystawione faktury z dokumentacją dotyczącą konkretnych przypadków. Rozbieżności bywają ogromne.

52 tysiące euro - tyle chciał jeden z berlińskich szpitali za rzekomą skomplikowaną operację kręgosłupa z wykorzystaniem sztucznego oddychania. Okazało się, że operacja była dużo mniejszego kalibru i kosztowała niespełna 10 tysięcy, czyli ponad pięć razy mniej.

W Niemczech - zamiast polskiego jednego NFZ - działają liczne kasy chorych. Jedna z nich podała, że za zeszły rok żąda od naciągających placówek aż 14 milionów euro. Największa z kas mówi o 40 milionach.

W Berlinie i Brandenburgii wystawiono łącznie 260 tysięcy rozliczeń operacji, zabiegów czy konsultacji. Aż 60 procent z nich opiewało na wygórowaną kwotę. Jak widać, nie tylko polskie szpitale i kliniki szukają sposobów na łatanie swoich budżetów...