​Odnotowując historycznie najsłabsze wyniki konserwatywnej CSU i socjaldemokratów z SPD w niedzielnych wyborach do landtagu Bawarii, niemieckie media piszą o katastrofie tych partii i politycznym wstrząsie, który może dotrzeć do Berlina i Brukseli.

Gdy upada CSU, może to mieć konsekwencje dla Berlina oraz Brukseli - wskazuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung", podkreślając wyjątkowe zainteresowanie niedzielnym głosowaniem ze strony światowych mediów.

Trend odejścia od tradycyjnych partii masowych w niemieckiej polityce posunął się dalej - zauważa dpa. Pisze też o "wyborczym wstrząsie w Bawarii, który może mieć wpływ na rząd (kanclerz Angeli) Merkel". "Die Welt" ocenia nawet, że "ta porażka może oznaczać koniec wielkiej koalicji" CDU-CSU-SPD w Berlinie.

Media nie szczędzą krytyki CSU i SPD oraz przywódcom tych partii. Monachijski dziennik "Sueddeutsche Zeitung" wybija na swoim portalu, że "dawne CSU jest martwe" i podkreśla, że wyborczy wynik "już zmienił Bawarię".

CSU osiągnęło najgorszy historycznie wynik, ale premier Bawarii Markus Soeder ma w tej czarnej godzinie dla jego partii olbrzymie szczęście. Inni musieliby na jego miejscu natychmiast odejść. On mimo dwucyfrowej straty (poparcia) może się utrzymać i stanąć na czele koalicyjnego rządu - pisze "SZ". Z kolei "Die Zeit" spekuluje o przyszłości Horsta Seehofera na czele CSU i resortu MSW w Berlinie. Polityk ten jednak wykluczył rezygnację.

W ocenie dpa "walka o władzę" między Seehoferem a Soederm i spory tego pierwszego z Merkel w sprawie polityki migracyjnej "nie znalazły zrozumienia wśród elektoratu". Próbując ograniczyć antyimigracyjną Alternatywę dla Niemiec (AfD) na swojej prawej flance, CSU obraziło tych wyborców, którzy wierzą, że bogate Niemcy mają obowiązek pomagać uciekającym z kryzysowych regionów. Zwrot na prawo nie osłabił znacząco AfD (...) - tłumaczy dalej ta niemiecka agencja.

Publicysta tygodnika "Der Spiegel" Stefan Kuzmany oceniając, że rezultat niedzielnego głosowania "zmieni Bawarię i Niemcy". Przyznaje zarazem, iż "Seehofer nie może dalej być ministrem, a SPD nie może być dalej w koalicji". Socjaldemokraci nigdy wcześniej w historii regionalnych wyborów w Bawarii nie uzyskali tak słabego wyniku. Klęska SPD w Bawarii jest gorzka, odzwierciedla jednak też to, jak daleko postępuje w skali ogólnoniemieckiej upadek tej niegdyś wielkiej partii masowej - pisze na swoim portalu niemiecki tygodnik.

Do wyborczej porażki przyznają się sami politycy SPD. Socjaldemokratyczna premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig wzywa do zakończenia sporów wewnątrz koalicji w Berlinie, którą jej partia współtworzy z chadekami z CDU i CSU. Jedno jest pewne: ciągnąca się kłótnia musi się zakończyć - oświadczyła w niedzielę wieczorem.

Według sondaży SPD poniosło w Bawarii znaczne straty na rzecz Zielonych, których prasa opisuje jako zwycięzców wyborów. Do późnych godzin nocnych w sali Muffathalle w Monachium trwała feta sympatyków tego proekologicznego ugrupowania. Z głośników puszczono nawet "We Are The Champions" zespołu Queen.

Zieloni przechwycili również wielu wyborców CSU sprzed pięciu lat. W liczbach bezwzględnych było ich mniej więcej tyle samo, ilu wyborców zmieniło swą sympatię z chadecji na AfD, czy na lokalną partię Wolnych Wyborców. Niepokojące dla CSU może być również to, że najniższe poparcie partia ta odnotowała wśród najmłodszych głosujących.

To właśnie z Wolnymi Wyborcami CSU utworzy prawdopodobnie nowy bawarski rząd; partie te dysponują razem konieczną do tego większością. W nocy z niedzieli na poniedziałek media spekulowały jeszcze o ewentualnym dojściu do tego sojuszu liberalnej FDP, która po pięciu latach przerwy wraca do bawarskiego landtagu, lub koalicji CSU z Zielonymi.

Soeder wykluczył jedynie rozmowy koalicyjne z AfD, która po raz pierwszy weszła do bawarskiego landtagu. Media doceniają wynik tego prawicowo-populistycznego ugrupowania, ale podkreślają zarazem, że jest on gorszy niż w 2017 roku podczas głosowania w Bawarii do niemieckiego parlamentu. AfD nie zrealizowała swoich ambitnych celów - ocenia "Die Welt".

(az)