Ajentka jednego z niemieckich banków w ciągu 16 miesięcy przelała z kont bogatych klientów na rachunki tych biedniejszych aż 7,5 miliona euro. Kobieta zasilała konta tych, którym rósł dług. Gdy u zadłużonych pojawiały się w końcu ich własne pieniądze, bankierka zwracała pożyczki bogatym. Niestety ponad miliona euro nie było z czego oddać.

Sąd skazał ajentkę na 22 miesiące więzienia w zawieszeniu. W Berlinie opinie na temat wyroku są podzielone. Tę kobietę trzeba przywiązać do rufy statku i niech pływa. Wyrok jest odpowiedni. Do paki z nią - mówią bogatsi berlińczycy. Zawsze to dobrze, gdy biedni dostają coś od bogatych, ale chyba tak nie można - mówi inna mieszkanka stolicy Niemiec. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Adama Górczewskiego:

Skazana była dyrektorką małego oddziału banku w Bornheim, w Północnej Nadrenii - Westfalii. Obecnie żyje obecnie z tysiąca euro emerytury. Resztę zabiera bank, podobnie jak zabrał pieniądze ze sprzedaży jej majątku. W sądzie kobieta powiedziała Nie wiem co się ze mną stało. To był pewnie syndrom pomocy - chciałam pomóc klientom, nawet wbrew rozsądkowi.