Na ulicach Berlina i Hamburga 1 maja skończył się dopiero nad ranem. Przez cała noc uzbrojone w butelki z benzyną grupy demonstrantów toczyły walki z policją, przy okazji niszcząc wystawy sklepowe, przystanki i uliczne latarnie. Funkcjonariusze odpowiadali gazem łzawiącym.

Część osób bardzo agresywnie atakowała policję - poinformował rzecznik berlińskiej policji Bernhard Schodrowski. Zaznaczył, że ranni są zarówno wśród demonstrantów, jak i funkcjonariuszy.

Grupy skrajnie prawicowe i lewicowe zapowiadały na 1 maja liczne wiece i demonstracje. Policja nie bez powodu obawiała się, że w związku z ogarniającą Niemcy recesją gospodarczą oraz wzrostem antykapitalistycznych nastrojów, tegoroczne zajścia mogą być bardziej agresywne niż w poprzednich latach.