Niemcy podniosą "wiek emerytalny" swoim elektrowniom atomowym. Zgodnie z rządowym planem, siłownie mają być wyłączane nie po 32, ale 60 latach pracy. To oznacza, że dopiero w 2050 roku wygaszony zostanie ostatni obiekt. Tymczasem w Bundestagu powstała komisja śledcza do spraw Gorleben - miejscowości, w której rząd Helmuta Kohla utworzył miejsce składowania odpadów atomowych.

Komisja będzie musiała odpowiedzieć przede wszystkim na pytanie, dlaczego wybrano właśnie tę miejscowość. Geolodzy od lat wskazują, że występujący tam rodzaj skał, m.in. glina od początku dyskredytował to miejsce jako bezpieczne składowisko radioaktywnych odpadów. Rząd Helmuta Kohla nie brał ich jednak pod uwagę; nie rozważał też na poważnie innych propozycji.

Pomysł zlokalizowania składowiska w Gorleben pojawił się dziesięć lat przed upadkiem komunizmu we wschodnich Niemczech. Miejscowość ta leży w pobliżu dawnej granicy między RFN i NRD. Od geologii ważniejsza mogła być tu geopolityka, czyli możliwość utworzenia przy okazji koszarów w idealnym strategicznie miejscu. To też ma zostać wyjaśnione.

Temat Gorleben pojawił się w związku z tym, że rząd Angeli Merkel chce wydłużenia procesu odchodzenia od energii atomowej. Trzeba też w końcu podjąć decyzję, gdzie długoterminowo będą składowane atomowe odpady. Saksońska wioska dla rządzących znów okazuje się jedynym rozwiązaniem tego problemu.